wtorek, 12 sierpnia 2014

CZTERY MIESIĄCE Z INTERFERONEM

Extavia (bo taki interferon został mi przeznaczony:) ) ma nowy injektor ;> ( wole wstrzykiwacz :) ), miał być super...
i taki był...pierwszy zastrzyk, nawet nie poczułam jak mąż przytkał mi toto do czterech liter, usłyszałam wystrzał:) (cichszy niż w poprzednim urządzeniu :) ) i czekałam aż zacznie boleć, a usłyszałam tylko "już" :)
szkoda, że to się więcej nie powtórzyło, każde następne wstrzyknięcie nie było niebolesne :(
poza tym, że urządzenie nie robi tyle hałasu co poprzednik, to sprężyna ociupinkę wolniej pracuje, przez co lek podawany jest wolniej, a to czy chcę, czy nie chcę sprawia, że ból jest troszkę mniejszy... ale dłużej trwa :)
dla odmiany, teraz zastrzyki w nogi są wciąż bolesne, ale nie płyną łzy ciurkiem przynajmniej, a brzuch, który był moim ulubionym poligonem, stał się takim miejscem, w którym bardzo muszę uważać, żeby wybrać miejsce, które może nie sprawi mi przykrości :)
okazuje się, że pupa się trzyma najlepiej w tej batalii z nowym orężem...:)

Przygotowywanie specyfiku... tutaj już w ogóle nie ma rewelacji
nowy wstrzykiwacz, nowe strzykawki, tu trzeba odłamać, tam trzeba dokręcić... i to miało być super też, bo pod ciśnieniem strzykawka nie wystrzeli, jak to mi się raz zdarzyło...:)
małż mój, który przygotowywuje mi lek zdecydowanie woli wersję poprzednią...
ale swoją opinię wydam, jak się odbrażę (od obrażę, przestanę się obrażać ;> ) na... właśnie nie wiem na co, czy na stwardnienie rozsiane, czy na zastrzyki... i samodzielnie wykonam zastrzyk nowym wstrzykiwaczem :)

A samopoczucie w minionym miesiącu... bez zmian, czyli ogólnie czuję się dobrze, poza tymi nocami (powiedzmy co drugi zastrzyk), kiedy budzę się między 02:00, a 04:00 i do przed 06:00 się nudzę :) i poza tymi dniami po zastrzyku (powiedzmy, częściej niż co drugi zastrzyk) kiedy przez cały dzień boli głowa...
:)