wytrawne i cukiniowe :)
dostałam gofrownicę, od mamy mojego męża...
i upiekłam gofry na obiad...samo zdrowie:)
Co potrzebujemy:
- cukinia starta na dużych oczkach i odsączona na sicie (moja tym razem była taka bez sokowa ;) ) (ja miałam połowę dużej cukinii)
- dużo (tyle ile lubimy) zieleninki pokrojonej drobno (u mnie: pietruszka, bazylia i trochę tymianku)
- jako
- mąka u mnie około 3 - 4 łyżki (w momencie kiedy wymieszam w misce wszystkie składniki, górę zasypuję mąką i jest to ilość wystarczająca :) zbyt dużo mąki = twarde niefajne cukofry :) )
- szczypta soli :)
Wykonanie:
na mojej gofrownicy ustawiam poziom trochę ponad połowę :)
smaruję olejem płytki i nakładam porcje "ciasta", zamykam ustrojstwo i piekę jakieś 2 minutki :)
Smacznego :)
ps. u mnie były dodatkiem do obiadu, zamiast ziemniaczków, czy czegoś... ale zrobić do nich jakiś kapitalny sosik czosnkowy, czy pomidorowy na ten przykład i pycha :)
ps2. bez sosiku też niebo w gębie
piątek, 25 września 2015
czwartek, 24 września 2015
NIE 17 MIESIĘCY Z INTERFERONEM...
Piszę sobie już dzisiaj, w dniu, w którym miałam być w szpitalu, na comiesięcznej przygodzie...ale opublikuje mam nadzieję, za jakiś czas jak mi lek. gin. powie...widać, wszystko w porządku...
bo teraz to ja co tydzień byłam, i albo widział raka jajnika, albo ciąże pozamaciczną, albo nic nie widział...raz widział pęcherzyk, ale za tydzień już nie widział;/
po styczniowym poronieniu...tak bardzo się boję...od trzech tygodni, przed każdym pójściem do łazienki, boje się zobaczyć krew...
dzisiaj stwierdziłam, że to dzień poprawiania sobie nastroju...zrobiłam test ciążowy i wyszły dwie piękne tłuściutkie kreseczki :)
jestem dobrej myśli....wtedy nie byłam, ale teraz jestem...
ale i tak nie zdecydowałam się jeszcze na rozsądnego lekarza.... boje się takiego "znanego", boje się że tacy niektórzy "wiedzą wszystko", nawet jeśli nigdy nie prowadzili kobiety z SM...
przy PZNW prowadziła mnie bardzo młoda lekarka, przy ostatecznym diagnozowaniu SM jeszcze młodsza... były tak bardzo zaangażowane, tak bardzo się starały, chciały mi pomóc / ulżyć, nigdy żadna mnie nie olała...może i ginekologii młodej należy zaufać:)
od powyższego minęły dwa tygodnie:
wizytę mam w czwartek...wciąż jestem dobrej myśli...
już się nie boję chodzić do łazienki:)
boję się tylko, że pęknę... nie mogę jeść przestać :(
i boję się troszkę mojej ciąży z SMowym odniesieniem...
kręgosłup boli prawie ciągle :) prąd na karku wrócił... a prawą stronę ciała (czyt. kończyny:) )miałam przez kilka dni drętwiejące...
byłam...
...znowu ze łzami...wychodziłam ze szpitala...
beta HCG mam powtórzyć...USG za tydzień też...rokowań dobrych brak...zbyt malutki jest Malutki...
bo teraz to ja co tydzień byłam, i albo widział raka jajnika, albo ciąże pozamaciczną, albo nic nie widział...raz widział pęcherzyk, ale za tydzień już nie widział;/
po styczniowym poronieniu...tak bardzo się boję...od trzech tygodni, przed każdym pójściem do łazienki, boje się zobaczyć krew...
dzisiaj stwierdziłam, że to dzień poprawiania sobie nastroju...zrobiłam test ciążowy i wyszły dwie piękne tłuściutkie kreseczki :)
jestem dobrej myśli....wtedy nie byłam, ale teraz jestem...
ale i tak nie zdecydowałam się jeszcze na rozsądnego lekarza.... boje się takiego "znanego", boje się że tacy niektórzy "wiedzą wszystko", nawet jeśli nigdy nie prowadzili kobiety z SM...
przy PZNW prowadziła mnie bardzo młoda lekarka, przy ostatecznym diagnozowaniu SM jeszcze młodsza... były tak bardzo zaangażowane, tak bardzo się starały, chciały mi pomóc / ulżyć, nigdy żadna mnie nie olała...może i ginekologii młodej należy zaufać:)
od powyższego minęły dwa tygodnie:
wizytę mam w czwartek...wciąż jestem dobrej myśli...
już się nie boję chodzić do łazienki:)
boję się tylko, że pęknę... nie mogę jeść przestać :(
i boję się troszkę mojej ciąży z SMowym odniesieniem...
kręgosłup boli prawie ciągle :) prąd na karku wrócił... a prawą stronę ciała (czyt. kończyny:) )miałam przez kilka dni drętwiejące...
byłam...
...znowu ze łzami...wychodziłam ze szpitala...
beta HCG mam powtórzyć...USG za tydzień też...rokowań dobrych brak...zbyt malutki jest Malutki...
czwartek, 3 września 2015
Śniadanie? Deser?
No to pomysł na "jutrzejsze śniadanie" brzmi tak:
wersja 1:
kupujemy serek homogenizowany
wersja 2:
robimy serek homogenizowany
- u mnie wersja 2 w thermomixie: twaróg, śmietana, trochę cukru i 2 minuty pracy maszyny :)
pyszny śerek wkładamy do miseczki
w międzyczasie podgrzewamy kilka chwil w 100 stopniach nasz wczorajszy deserek
a następnie deserek wykładamy na serek:)
niebo w gębie... ja Wam to piszę :)
środa, 2 września 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)