czwartek, 23 czerwca 2016

26 MIESIĘCY Z INTERFERONEM

Ten ostatni miesiąc taki niekolorowy...przypuszczam, że dla wielu z Nas:)
Pogoda, dla mnie jak karuzela i to z tych większych i szybszych :) Albo deszcze, wiatry i burze z zamierającym ciśnieniem z moim własnym ledwo niskim. Zaraz pogoda, słońce przy którym zazwyczaj czułam się dobrze, a tu co...upały, jakiś takie inne. Głowa mnie dawno nie bolała tak często, jak przez te ostatnie tygodnie. Ale powiedzmy, że pogoda pogodą, a ja na oddział poszłam, chciałam się pożalić i nie wyszło.
Zgłaszam Pani doktor, że od dwóch tygodni mam drętwiejącą stopę. Przy każdym wstaniu z siedzenia czy leżenia w stopie czuje słabość i mrowienie. Problem się pojawił taki, że mi to nie przeszkadza. Przyzwyczaiłam się i po paru metrach zapominam o stópce:). Do następnego wstania.No więc dzielę się z Panią doktor nowościami i słyszę, że jak nie przeszkadza, to nie rzut :)
Abstrahując od tego, że to nie rzut, to czy każdy z nas nie ma innego progu odczuwania dyskomfortu? Mi może nie przeszkadza, ale dla niektórych mogłaby to być podstawa do ograniczania chodzenia na przykład:/

No to tyle:)
Kolejny miesiąc minął.

Przypominam sobie teraz (nie wiem czemu mnie tak naszło) ile różnych blogów czytałam 26 czy 27 miesięcy temu. A co chciałam tam znaleźć? Niespecjalnie wczytywałam się w historie konkretnych osób...mnie tylko interesowały zastrzyki, zastrzyki i zastrzyki. Jak zrobić zastrzyk? Byłam pewna, że kto jak kto, ale ja sobie w ciało igły nie wbiję:)
Tych opowieści naczytałam się niezliczone ilości, 99,9%z nich to były opowieści o bólu, skutkach ubocznych, krwiakach, czy siniakach.
Jakbym miała radzić komuś, kto i tak mnie nie posłucha (bo taka nasza natura jest, a przynajmniej moja - wolimy wiedzieć, niż nie wiedzieć, nawet jak co najwyżej taka "wiedza" może nam "zaszkodzić"), to piszę: nie czytać, bez sensu, każda historia, każde wyczulenie na na przykład ból, czy estetykę, są inne.
Jakbym nie czytała...przypuszczam, że pierwsze bardzo długie miesiące, a może nawet rok nie byłyby taką udręką przy robieniu każdego zastrzyku.

To tak się wzięłam rozpisałam...
Bądźmy dzielni, bo mimo mojej ogromnej miłości do lata, wiem, że nie jest to najłatwiejsza pora roku :)

Zupa z młodej kapusty...

...niespodziewanie przepyszna;) zupa z młodej kapusty


Co potrzebujemy:

młoda kapusta
marchewka
wywar warzywny, czy coś innego typu kostki kupne / domowe *
wędlina, czy coś innego mięsnego :)

* u mnie jest to domowy koncentrat bulionu warzywnego, posiadaczki Thermomixa przepis znajdą na stronie 36 :) "Tak lubię gotować". Mój koncentrat zawsze jest bardziej ziołowy niż warzywny, dlatego, dla tych z Was, którzy gotować będą wywar...nie żałujcie ziół:)

Ilości będę Wam przybliżać na oko:)
Zupa jest dla tych dietetycznych, wszelkiej maści - bez żadnego zagęszczania i zabielania
ps. drugiego dnia była jeszcze smaczniejsza

Gotowana, w 2,5 l garnku
Kapustę (mniejsze 1/4 główki dużej sztuki:) ) poszatkowałam i wrzuciłam do garnka (mniej więcej 3/4 wysokości naczynia)
Marchewki młode 2 sztuki, pokroiłam w talarki dorzuciłam do kapusty
Całość zalałam wrzątkiem i dodałam łyżkę koncentratu.
Zupa nam się gotuje, a my szykujemy wkładkę. U mnie był to kawałek (no i tu na oko, nie umiem określić:) - przyjmijmy wersję, według upodobań ;> ) wędliny. Kroimy w kostkę i podsmażamy. Po około 15 minutach gotowania zupy dodajemy wędlinę i gotujemy jeszcze jakieś kolejne 10.
No i z mojej strony tyle:)

Jeżeli uznacie, że zupa bez śmietany, czy zasmażki, czy czegoś, to nie zupa, to wykończcie ją zgodnie ze swoimi upodobaniami, ale wcześniej spróbujcie, czy aby na pewno trzeba :)
ps. drugiego dnia jeśli zostanie i tak będzie gęstsza :)


Smacznego :)

środa, 22 czerwca 2016

Pasta z czerwonej soczewicy

Past do chleba (bezglutenowego) ciąg dalszy...

dziś pasta z czerwonej soczewicy, równie prosta w wykonaniu, jak i rodzaju składników jak ciecierzycowa siostra :)

Soczewicę gotuję podobnie jak kasze...różne kasze, różne proporcje wody do podstawowego komponentu.
Przy soczewicy przyjmuje stosunek 2:1, woda:soczewica

Soczewicę przepłukuję na sicie i wrzucam do gotującej się, delikatnie osolonej wody.
gotujemy na niedużym ogniu, około 15 - 20 minut.
Soczewica się trochę rozgotuje, nam to nie przeszkadza, bo i tak będziemy ja miksować :)

ziarno - ugotowana - gotowa pasta z pietruszką


 Ugotowaną soczewicę przekładamy do blendera i dodajemy świeże, poszatkowane zioła, u mnie dwie wersje, z pietruszką i z koperkiem, możemy również dodać czosnek  - blendujemy.
Przekładamy do słoiczków i spokojnie tydzień możemy sobie taką pastę w lodówce mieć:)


soczewica z pietruszką - soczewica z koperkiem 
Smacznego :)

wtorek, 21 czerwca 2016

Pasta z ciecierzycy / cieciorki :)


Pasta z ciecierzycy


Ciecierzycę, podobnie jak na przykład fasolkę Jaś:) moczę przed ugotowaniem na długo :)
Długo w mojej kuchni to od wieczora do poranka :) Wieczór raczej wczesny, a poranek bliżej południa :)
Wody do namoczenia dużo, bo nasze ziarna pęcznieją.
"Rano" przelewam cieciorkę na durszlak, płuczę, garnek wypełniam świeżą wodą, wrzucam ziarno i gotuje w (niewiele) osolonej wodzie.
Ja moją ciecierzycę, do miękkiej chrupkości gotuje około 30 minut...
...i nie próbowałam nigdy gotować 60 - 80 minut, jak to zdarza mi się spotkać w przepisach na ciecierzycę.

Ciecierzycy gotuje zawsze dużo :)
Część używam właśnie do pasty, część do sałatek, luzem do drugiego dania, zdarza mi się mrozić, a jak potrzeba dorzucam do zup.



Ugotowaną ciecierzycę przekładam do blendera, [mój dzbanek blendera 0,5litra] dorzucam czosnek - ząbek, dolewam olej rzepakowy zimno tłoczony, blenduje i już.
Jest to bazowa wersja, do której można dodawać wszystko na co mamy nastrój, np. zioła świeże,czy papryczkę ostrą. Zamiast oleju rzepakowego oczywiście możemy dodać inny olej zimno tłoczony, czy oliwę z oliwek :), a ilość - tyle, żeby wyszła ładna, gładka pasta - około 100-150ml.


tu troszkę zaoszczędziłam oleju:)
W smaku pycha, ale forma ciut spadała z kanapki:)




Smacznego:)

czwartek, 16 czerwca 2016

Bezglutenowy, orzechowy biszkopt z jabłkami, czyli...

Bezglutenowy, orzechowy biszkopt z jabłkami, czyli...

...siostra pędzi i jak w godzinę biszkopt zrobić, wystudzić (no prawie na zimno) i zjeść:)
A potem zapomnieć obdarować na wynos :(


Zapraszam dalej po szczegóły :)

środa, 15 czerwca 2016

Pesto szpinakowe (bezlaktozowe)

Pesto, wersja ze szpinaku

Pesto robię ze wszystkiego zielonego, co mam w domu akurat, a tu tak się składa był on, szpinak.

Szpinak, to takie warzywo, które w wersji jaką zwykła stosować moja mama ( pewnie wiele mam ) - duszony na maśle z czosnkiem...dużo czosnku, nie był moim faworytem nigdy.

Zieleninę tą omijałam raczej szerokim łukiem, dopóki nie odkryłam, że on bez przeróbek na gorąco - surowy jest pyszny (no, nie wiem, ale bardzo smaczny na pewno :) )

W moim więc domu surowy ląduje w sałatach, sałatkach i na kanapkach, a surowy zblendowany.(pesto szpinakowe)..też na kanapkach:)

Co potrzebujemy:

szpinak świeży - liście
czosnek - 2 ząbki
szczypta soli
a teraz to co lubimy bądź mamy, a u mnie:
olej rzepakowy tłoczony na zimno, bądź oliwa z oliwek
orzechy włoskie* albo słonecznik bądź inne Wasze ulubione orzechowe / ziarniaste :)

*pysznie smakują ze szpinakiem

Wszystkie składniki należy zmiksować i już:) Ja jestem w posiadaniu blendera z pojemnikiem (pojemność myślę, że 0,5 litra). Można użyć też zwykłego ręcznego blendera.

Szpinak rwę na kawałki, żeby w zasadzie się jak najwięcej zmieściło w blenderze, dorzucam orzechowe - garść, czosnek, sól i zalewam oliwą/olejem. Tłuszczu myślę, że co najmniej 100ml - ilość korygujemy podczas miksowania.

Takie pesto, zapewne przede wszystkim  pasuje nam do makaronu :) Ale u nas w domu najczęściej ląduje na kanapkach :) albo sezamkach wieloziarnistych :)

jakoś tak kopiato, na tym zdjęciu...
i tym :)  


Smacznego :)

piątek, 10 czerwca 2016

25 MIESIĘCY Z INTERFERONEM

2 lata z haczykiem minęły:
Nic się "tragicznego" nie wydarzyło ☺ tylko jest jakoś tak (co raz) gorzej 
Mam 30 lat i pierwszą wizytę na rehabilitacji i wcale nie mam problemów "natury" SMowej z np. kończynami.
Tylko jakoś tak w dwa lata kręgosłup doprowadziłam do stanu...brak słów 
Tak naprawdę prolog mojej SMowej historii to kręgosłup. Zdrętwiała noga? Od tygodnia? A to kręgosłup:) Po trzech latach "Zdrętwiała noga, brak czucia? A już było prześwietlenie kręgosłupa. No to proszę się zarejestrować do neurologa." Nie zdążyłam, a dalszą część znacie .
Przy pierwszym jak się okazało symptomie SM w prześwietleniu wyszła dyskopatia i coś jeszcze, ale nie pamiętam co, to nie napiszę. Zalecenia dostałam: męża nie nosić :) i te takie tym podobne różne,
Dyskopatia wprawdzie dotyczy odcinka lędźwiowego i  jeszcze dwa lata temu tak było. Teraz, teraz to kręgosłup na całej swej rozciągłości mnie boli, a lewe biodro jak wiadomo mam lewe:) stopę zresztą też. Ciągnie się to od półtora roku...
Wiecie, jak z lekarzami jest...raczej poza swoją dziedzinę wychodzić czasu nie mają. Co dla nas potrzebujących często dobre nie jest. (Za to lubię medycynę chińską - człowiek jest w całości, a nie rozpączkowany na nogi, płuca, czy nawet skórę). Ja miałam jakieś tam szczęście w nieszczęściach (którego do końca nie wykorzystałam), że trafiałam na lekarzy różnych specjalności, którzy dopatrywali się w moich niedyspozycjach...stresu. Bardzo długo to bagatelizowałam. Przecież ja się nie stresuje, no jestem póki co niewyleczalnie chora, straciłam dwójkę dzieci, każdą najmniejszą pierdołę muszę przemyśleć, przetrawić, analizować, po dziesięciokroć ;/ ale przecież się nie stresuje...przewlekle :)
W pewnym momencie od lekarza dostałam receptę na "łagodne tabletki przeciwdepresyjne"...wykupiłam, przeczytałam ulotkę i schowałam na sam koniec szafki...przecież nie będę się faszerować, a czas leci.
Z rehabilitacji, chodzę na rehabilitację, a kręgosłup boli coraz bardziej...o ile lekarz przepisuje mi kolejne rehabilitacje, a neurolog każe ćwiczyć codziennie :) to żadne z nich nie chce słyszeć, że boli coraz bardziej, więcej i już prawie bez przerwy.
Czy mój kręgosłup może być tak bardzo w mojej głowie...? ;/

2 lata minęły...
...a mam wrażenie, jakby ten pierwszy zastrzyk w zimny deszczowy dzień był wczoraj, no może tydzień temu, ale tak czy siak zleciało :)
Pamiętam jak moja ciocia brała interferon, było to 10 czy 15 lat temu...a może i 10 i 15:) (bo miała to w nieszczęściu szczęście, ze dwa razy była w programie)
Wtedy leczonym można było być 2 lata i nie mówiło się otwarcie, że chodzi o fundusze...wówczas taki okres był optymalny. Pomoże Państwu, na tyle na ile interferon pomóc może...
Przykro mi, co dziwne nie jest, jak patrzę na kobietę, z którą jeździłam tandemem, chodziłam po górach, a ze zdjęć pamiętam jak Hubertus był i jej świętem.