Wprawdzie rezonansu dziś nie było, ale spotkałam Justynę :) a ten pierwszy będzie za miesiąc...może:)
O Justynie już pisałam, tylko sama w swojej przestrzeni wirtualnej się zgubiłam i nie mogę odnaleźć gdzie :(
Zawsze jak człowiek spotka na oddziale SMową otwarta duszę, to czas szybciej płynie, a i okazuje się że inni wiedzą co ja czuję :)
Dzięki dzisiejszemu spotkaniu przypomniałam sobie czemu zaczęłam pisać. Na codziennie:) nie mam kontaktu z osobami chorymi, a osoby zdrowe...mają swoje choroby. Mimo przyjaźni, sympatii i chęci nie mogą zrozumieć tego czego potrzebuje i co się ze mną dzieję, o czym myślę jak się obudzę i jakie mam wątpliwości na kolejne dni, miesiące i lata.
Aha. na koniec pozytywnie. wszyscy wokół chorzy a ja nic, nawet jak moja mama męża na mnie cały długi weekend psikała, kaszlała (chociaż...mąż mój niewyraźny :) )
A na drugi koniec:) Interferonowo bez zmian. Zastrzyki raz bolą mniej, innym razem bardziej, sporadycznie nie bolą. Kręgosłup i chyba wszystkie możliwe mięśnie niezmiennie w napięciu :)
Dobrego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteście ♥