środa, 12 września 2018

Czy da się podróżować bez...

...internetu ;)


Albania, podróże bez internetu

Siedzę na balkonie...z widokiem na morze...góry i wyspę.
Siedzę i patrzę, nie na to morze, góry i wyspę, a na inne balkony, tarasy...gdzie siedzą ludzie i też nie patrzą, ani na morze, ani  na góry, ani na wyspę...ani nawet na jezioro o którym zapomniałam wspomnieć wcześniej;) W telefony patrzą:/ jak i ja też troszkę kątem oka teraz, żeby Wam o tym patrzeniu napisać;)


Noclegi


Kiedyś w pokoju ważnym było, aby był z widokiem na atrakcje, czy też tychże blisko;)
Potem poza pytaniem o cenę padało pytanie o Internet:) Co z perspektywy patrząc wydaje się niezrozumiałe;)...że co?...komputer ze sobą woziliśmy? Bo takiego smarttelefona to używamy wydaje się od niedawna ;)

Nie roztrząsając kwestii nośnika, zostaje pytanie do czego ten Internet podczas wakacji był potrzebny...
Ja do dziś dnia korzystam z papierowych, książkowych przewodników, więc raczej nie do znajdowania informacji o lokalnych atrakcjach:)
 A jeżeli nawet, jednak teraz posiłkuję się internetem (skoro, go mam), dla znalezienia nie przewodnikowych miejsc, to kwestia przeszłości nie tak odległej rozwiązana, nie została :)

Teraz nawet przez myśl nie przychodzi pytać o Wi-Fi. Nie pytamy dlatego, że i tak zawsze wszędzie z nami jest więc po co pytać, czy po prostu przyjmujemy, że żadne prywatne kwatery, czy nawet kempingi nie odważyłyby się miejsca bez internetu zaoferować ;)


A podróże jeszcze ;)



Mam taki wielki atlas samochodowy Europy. Wiadomo, że dezaktualizuje się taki dość szybko. Czy mi to przez lata podróży przeszkadzało? Nie :) Po pierwsze mapa ma nam wskazywać tylko ;) kierunek, kolejne punkty, miasta podczas naszej podróży (numery drug się wcale tak niesamowicie nie zmieniają). Po drugie:) ja sobie w tym atlasie, ołóweczkiem nowe drogi i tak dorysowywałam.

Wraz z atlasem towarzyszył nam GPS, którego przez przypadek zdewastowałam podczas pierwszej podróży, więc od drugiej tylko mapa, którą mąż odebrał  :) mi jakieś trzy lata temu, bo co będziemy wozić ;) Ostrzegałam, że w najbardziej newralgicznym momencie smart;)telefon go zawiedzie. Stało się tak faktycznie:) więcej w kolejnym roku atlas wzięłam i...nie korzystałam :/

Gdzieś kiedyś wpadła w moje ręce mapa, wydrukowana mapa, taka ona była, że Zakopane było nad Krakowem. Był to jakiś szlak zabytkowy, między tymi dwiema stolicami :) Z północy na południe, z Krakowa, do Zakopanego...

A wracając do atlasu, tamta podróż nie była jego ostatnią, bo się z mężem umówiłam, że w przyszłym roku jedzie z nami :) Muszę aktualizacje zrobić ;)
Gdzie te czasy, kiedy człowiek po górach chodził z mapą, o najzwyklejszych planach miast nie wspominając ;)

Takie szybkie przemyślenie ;) wracam do kontemplacji nie telefonu ;)

A życzę sobie i Wam podroży bez internetu :) z atlasami i mapami ;)


12 komentarzy:

  1. A my nadal chodzimy po górach z mapa, a oprócz GPSa wożę mapę na kolanach i nieraz przydała się. Mamy też malutki podróżny laptop, bo w telefonie za małe literki...ale zawsze i przede wszystkim najważniejszy jest realny świat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak jest mapa na kolanach, człowiek czuje, że przed nim przygoda ♡

      Usuń
  2. Owszem podczas wakacji czasem zerkałam do internetu w komórce, ale raczej sporadycznie. GPS konieczny, gdy jedzie się samemu (nie da się prowadząc, jednocześnie zerkać na papierową mapę), ale atlas samochodowy i tak mam i często przed wyjazdem analizuję trasę. Mapę Karkonoszy miałam klasyczną, przetartą na złożeniach od intensywnego używania. Świadomie nie zabieram laptopa na urlop. Miłego dalszego wypoczynku. Czekam na obszerniejszą relację, bo wygląda na to, że jesteś w cudnym miejscu. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiłam przegląd map wszelkich, które mam w domu... większości nie pamiętam kiedy używałam,ale patrząc na te przetarte na złożeniach...czuje ciepełko;) I ciut ciut dumy ;)
      ps.relacja będzie;)

      Usuń
  3. Może i jestem staroświecka, ale u mnie nadal królują drukowane mapy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staroświeckie, czyli retro, wiekowe, zabytkowe...A dla mnie takie najlepsze:)
      Ja to bym chciała wszystko co dawne móc zachować:)

      Usuń
  4. Po górach z mapą obowiązkowo :). Generalnie w ogóle lubię mamy...
    Mapy zaś w komórce cenię, że takie poręczne i podręczne (mam taka palikację ,ze nie potrzebuję być podłączona do internetu) i możńa sobie powiekszyć - dla osoby funkcjonującej z dwiema parami okularów i wersją bez okularów możliwość powiększania literek jest bezcenna.

    Ale i tak najlepiej jest obejrzeć trasę przed jazdą... tak lubię najbardziej.

    I podobnei jak Ola czekam na c. dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie:)
      A w sprawie podróży wszelkich to chyba sobie w ostatnich latach troszkę odpuściłam;) ...kiedyś większe miasta w odpowiedniej kolejności wypisywalam...
      to chyba dlatego, że kierunki naszych podróży od lat podobne, więc tak się troszkę człowiekowi wydaje, że jest u siebie i do siebie jedzie :)

      Usuń
  5. Oczywiście że da się podróżować bez internetu i gps-u. Zawsze mam ze sobą mapę, szczególnie w górach. A telefon w kieszeni tylko po to, żeby go użyć w czasie jakiegoś wypadku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się da, tylko czy jednak nie robimy się troszkę wygodniejsi ;)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. No i też pięknie ;) każdy coś musi, mój mąż też musi, ja nie muszę...internetu;) bo ciastka owsiane i węża na drogę...to muszę:)

      Usuń

Dziękuję, że jesteście ♥