27 miesięcy bez leczenia
Dziś będzie o miesiącu, o małym wielkim człowieku i znieczuleniu do cesarskiego cięcia kobiety ze stwardnieniem rozsianym.
Antoni Jan, urodził się dwa tygodnie temu, w szpitalu przy krakowskim, nowohuckim znaczy, kombinacie. O miejscu mogłabym osobny wpis poczynić, ale po cóż wracać wspomnieniami do miejsca, które się trochę inne okazało niż się zapowiadało i wśród znajomych opowiadało ;)
Antosia odwiedziła babcia i opowiedziała mi jak z jej perspektywy wyglądał mój poród i jak bardzo zaktywizował całą moją wtajemniczoną rodzinę...a, że najbardziej oczekujące były głównie Panie, to możecie sobie tylko wyobrazić skalę napięcia i emocji, ponad którymi był mój mąż, oaza spokoju oczekująca pierworodnego i bardzo wyczekiwanego syna ;) Jako, że tu Panie zaglądają prawie wyłącznie, to nietrudno Wam będzie sobie wyobrazić jak działa wspomniana oaza na rozemocjonowane trzy pokolenia Pań oczekujących...po kilku godzinach już na jakiekolwiek wieści :)
Rozemocjonowane dziewczęta wiedziały, że miałam urodzić przez cesarskie cięcie, wszyscy byliśmy przekonani, że będzie w znieczuleniu ogólnym, co i się wydarzyło, więc każdy doliczał do czasu oczekiwania moje przebudzenie, ale i każdy miał informację ode mnie o tym, że w południe powinno być po wszystkim. Czemu? Bo wspomniane na początku znajome, rodzące kilka lat wcześniej tak właśnie błyskawicznie miały :)
A u nas moment przed południem Antoś się dopiero urodził...czy umiecie sobie wyobrazić, że tego dnia i nie tylko tego, przeprowadzono 21 planowych cięć cesarskich? Ja wprawdzie nie znam żadnej dziewczyny, która w tym czasie wybrałaby ten szpital na poród, a kilka ich było, no ale pielęgniarki komentowały panujące zwyczaje sugerując winę ciężarnych ;) "no jak wszystkie wybieracie ten szpital"
Dobra meritum...o 14:25 napisałam do męża, że leże na sali pooperacyjnej, wtedy dopiero zaczęłam się budzić, o maleństwie nie miałam żadnych wiadomości... tylko jedną "jakby z dzieckiem było coś źle, to ktoś by do pani przyszedł" ... tak to trochę jak w czasach dawnych, na przykład tych, w których sama się rodziłam :/ Czy słyszeliście, żeby dziś dziecko nawet jak najszybciej po CC nie było z mamą :( Póki co to odchorowujemy, Antek był od małego, cały szpital i długo po, tylko na mleku modyfikowanym i piersi, z której nawet kropla mleka się objawić nie chciała...a poza tym niech Cię wyciągną z brzucha mamy i nie masz pojęcia co się stało i dlaczego dzieje Ci się krzywda i nawet głosu mamy, czy jej zapachu nie ma...a przecież był, dzień w dzień, co dzień przez 9 miesięcy :(
Około 17:30 przewieziono mnie na salę, a o 18 przyniesiono dziecko...11 godzin, tyle to trwało, bo w szpitalu miałam być na 07:00 :(
Okrutne , przede wszystkim dla maleństwa 😢
Wśród trzech pokoleń była moja mama, której późnym popołudniem tata zaproponował, żeby z psem poszła...wyobrażacie sobie drogie Panie jak zareagować musiała ;) Bo panowie zwyczajnie nie rozumieją, że my często wolimy się ponakręcać i bardziej pozamartwiać, niż zamknąć szufladę oczekiwania i otworzyć tą ze spacerem ☻ czy innym sposobem na oderwanie się ;)
No brak mi słów...przede wszystkim gratulacje, po drugie ulga, że już po i zawód, że jednak w dziedzinie porody niewiele się u nas zmieniło.
OdpowiedzUsuńDużo, dużo zdrowia, ciepła rodzinnego i cierpliwości:-)
Kochana, przede wszystkim moc gratulacji. Dużo zdrowia dla maleństwa i dla Ciebie. Wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńCo do reszty, szkoda słów...
Pozdrawiam ciepło!
Basiu, gratulacje najserdeczniejsze. Dużo sił i zdrowia i tego co potrzeba. Ściskam najserdeczniej, Antosia całuję w piętę)
OdpowiedzUsuńKochana, serdeczne gratulacje, niech Antoś ślicznie rośnie i daje wiele radości swoim Rodzicom. Dobrze, że niemiłe chwile już za Wami, teraz już samych pięknych Wam życzę. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci z całego serca. Niech się Antoś zdrowo chowa. Pozdrawiam Was serdecznie.
OdpowiedzUsuń