wtorek, 25 maja 2021

85 miesiąc

28 miesięcy bez leczenia



I pięć tygodni z małym człowiekiem. O dylematach laktacyjnych, oczach i... bardzo chciałabym jeszcze wiele miesięcy liczyć miesiące nieleczenia ;)

 Karmienie dziecka piersią, według naukowców dla odmiany nie amerykańskich, a niemieckich, może spowodować niewystąpienie nawrotu choroby w pierwszym półroczu po narodzinach dziecka,  a przynajmniej, nie tak często jak u kobiet nie karmiących piersią,  albo karmiących częściowo.

Bo o ile kwestia macierzyństwa, a wcześniej ciąży, porodu i połogu, kiedyś była tematem nieporuszanym, a kobietą sugerowano, żeby nie napisać zakazywano powyższych, dziś tylko połóg, a nawet i nie on, a czas niedaleki po, do 6 miesięcy po porodzie jest... odradzany 🙅😂 

Hormony, dzięki którym tak fantastycznie czujemy się w ciąży (wiem, że dla większości Pań może to brzmieć jak żart ☺) wracają do swoich "właściwych" ram, a my do poprzedniego życia. I tu wspomóc może karmienie piersią i też hormony, a w szczególności oksytocyna, która zmniejsza poziom stresu ograniczając poziom kortyzolu. Fajnie, ale czy to wystarczające jest, no nie, ale te "dzieści" procent ratunku kobiecie z SMem karmiącej piersią, daje.

Jak jest u mnie? No cóż w nawiązaniu do poprzedniego miesiąca i porodu, myślę, że wciąż nie możemy się pogodzić z tamtym rozstaniem :/ a przede wszystkim z tym, jak personel w szpitalu położniczo - ginekologicznym zostawia kobietę, która na przykład jak ja po raz pierwszy urodziła dziecko, samej sobie, wkładając jej do ręki butelkę z mlekiem modyfikowanym...

Po szpitalu miałam kontakt z dwoma doradcami laktacyjnymi, według mojego spoglądania na syna, raczej chciały, żebym go zagłodziła...wiem, że chciały dobrze i chciały, żebym miała więcej pokarmu, ale dla Antoniego zawsze było zbyt mało...
Karmię piersią i dokarmiam mlekiem początkowym zdecydowanie bardziej niżby Panie chciały. Początkowo bardzo nie mogłam się z tym pogodzić, ale ani nie było w tym nic dobrego dla mnie (okrutne zmęczenie i naprawdę niewyobrażalny ból kręgosłupa), ani dla Antoniego (nienajadanie, czego konsekwencją było niespanie, jedna drzemka - nie w mamy objęciach - półgodzinna w dzień, to chyba jednak niewystarczająco).

Te powiększone ilości też mogłyby być większe, ale to dokarmianie pozwala nam spędzić ze sobą pół dnia w spokoju, tyle tylko, że Antoś jest nieodkładalny ;) cokolwiek chciałabym zrobić muszę go mieć ze sobą...bardzo mi przykro, ale płaczu dziecka nie potrafię unieść. Nie wcale mi nie przykro, nikt nie powinien nigdy mieć siły nosić takich ciężarów...

To jak minął miesiąc? Oznaki SMu tylko w oczach, tak pogorszył mi się wzrok, czuję to i widzę :) ale póki co czekam na odnowę organizmu, bo akurat wzrok to i zdrowej się kobiecie może pogorszyć, tylko błyski czasem częściej, ale na okulistę mam jeszcze czas, bo nie niepokojąco częściej :)

3 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że kolejny rzut choroby jeszcze długo nie nadejdzie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas szybko płynie, to już pięć tygodni!
    Oby pozytywne skutki ciąży i połogu trwały jak najdłużej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowia Ci życzę i jak najwięcej radości z Antosiem.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteście ♥