Wizyta kuriera, kuchnia coraz bliżej i ciecierzyca z curry
Chce Wam powiedzieć, że to najsympatyczniejsze, nieuświadomione przez komplementującego, miłe słowo jakie kiedykolwiek usłyszałam ;)
No ale tak być musiało, bo chwilę wcześniej przestałam smażyć ciecierzycę z curry i tak przepięknie pachniało, a smak był tak obłędny, że aż do brata napisałam, żeby wracał skąd ma wrócić, jak już pojedzie i otwieramy restaurację, bo mój brat kucharz z przypadku, wprawdzie nie zawsze chętny, ale ma wyczucie kompletne... Zanim wróci może świat przestanie wariować i restauratorstwo nie będzie jak próba zdobycia sławy, a co za tym idzie pieniędzy, poszukując UFO.
*sunął przez korytarz i wsunął po progu do mieszkania ;)
Ciecierzyca curry
5 cm białej i 5 cm zielonej części pora kroimy w cienkie piórka, do tego łyżeczka pikantnej papryki i łyżka curry, szczypta soli i około 3 - 4 łyżek oliwy, smażymy 3-4 minuty, dodajemy ugotowaną ciecierzycę (ciecierzycę pod koniec gotowania solę delikatnie i dodaję pół łyżeczki sody oczyszczonej)... ile jej było.. około 100 g suchej
Smacznego ;)
ps. nie nazwałabym siebie blogerką kulinarną...ja prowadzę bloga mniej lub bardziej solidnie i planowo, kulinaria może i stanowią większość wpisów, ale to szydełko wciąż od lat jest najbardziej poczytne...ja życiową blogerką jestem ;)
Brzmi interesująco. Nie wiem cy kiedyko9lwiek jadłam ciecierzycę. Hm.
OdpowiedzUsuńCzuję, że jadłaś, hummus może... albo falafele? Mam wrażenie, że taka młodzież jak ja , ha ha, lubi je robić;)
UsuńTo strączkowe, więc nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też jak ognia unikałam... ciecierzyca mi pasuje ... może przez sodę:)
Usuń