na "starociach" :)
każdą niedzielę, w którą nas nie wygna z Krakowa (niewiele czyli :/ ) buszujemy po targu w poszukiwaniu... czegoś :) czasem jest konkret, jak nogi do Singera
albo waga żeliwna
... częściej zakupy są małe i spontaniczne :) jak dzbanek służący za wazon
obrusy, serwetki, czy zazdrostki... zdarza się też zakup nie taki znowu "mały"...ale spontaniczny :)
taki zestaw dla sześciu biesiadników :) |
a kiedyś zarzekałam się, że nawet Włocławek w mojej kuchni może być tylko niebieski :) |
a na samym końcu okazuje się, że ja wiem co chce kupić ( te duże zakupy ;) ) ale to mój mąż potrafi najkorzystniej :) zlokalizować je na Hali :) ... no a potem jeszcze dźwiga :)
a dla relaksu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteście ♥