...była wczoraj :/
Rok temu 6 stycznia miałam "ten" "najważniejszy" rzut SM...
Nie wiem, czy tak dokładnie pamiętam datę, bo miał to być "ten pierwszy rzut SM", a nie twierdzenia, że "to od kręgosłupa", czy może dlatego pamiętam, gdyż znam jego przyczynę...bo czy można zaniewidzieć z dnia na dzień bez przyczyny...
to taka smutna rocznica... to wtedy moje życie zaczęło się zmieniać... niby od dziecka wiedziałam, co to za choroba, ale u innych wygląda inaczej niż u nas....
a ze spraw bieżących...jest dobrze :) znaczy nie żeby już Zosia Samosia zastrzyki robiła, ale:
jest zima w mieście, a nie chlapa... tylko to pewnie niedługo...
poznałam kolejną dziewczynę na oddziale, Aneta przyjeżdża z okolic rodzinnych stron mojego męża :) po raz pierwszy nie ja byłam początkującym bywalcem oddziału :) Aneta dopiero zaczyna, dopiero pierwszy raz przyjechała po leki po klasyfikacji do programu...
byliśmy na nartach i... moje oko w ogóle nie zareagowało, a jeszcze niedawno nawet na spacer góra dół klatką schodową zachodziło mgiełką :)
Już coraz bliżej do rezonansu... SMowej wyroczni..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteście ♥