piątek, 28 grudnia 2018

56 miesięcy i co zaprząta mi głowę :) ?



Katarakta




Miał być wpis, obiecany, o tym co zaprząta mi głowę. Miał być osobny, ale mamy prawie styczeń ;) a podsumowanie kolejnego miesiąca się wciąż  nie pojawiło, więc...połączę;) I do tego jeszcze zaćma w nagłówku ;)?


Im dłużej głowę miałam zaprzątniętą tym więcej, zaktywizowanych szydełek, które odciążyły myśli, ponadto, w najbliższym otoczeniu moim, rzeczy gorsze się dzieją, co nie umniejsza jednak tego, że nie potrafiłam bardzo długo przestać myśleć o tym co ma mnie spotkać. Ok, jest to ↑ takie dziwne zdanie, z cyklu powiedz drugiemu co tobie nie miłe

To co zaprząta mi głowę?


Mam prawie wyznaczony termin operacji zaćmy na oku lewym (bo dla oka prawego przypuszczalnie w przeciągu roku też będzie). Tyle?! Może tylko tyle, jakbym miała 50 lat więcej niż mam, 40 chociaż. A może przynajmniej w jednym oku, nie dwóch...Mogę mieć moje 33 dobrze zgoda i zaćmę w oczach, dobrze, ale mogę się też buntować...ostatnie 5 lat mojego życia dało i ciągle daje mi naprawdę w kość, mam nieustane wrażenie uciekającej ziemi, spod mych stóp...Ci co mnie znają tu, w tym świecie, od zawsze, wiedzą, że miałabym o czym pisać, ale nie lubimy czytać lamentów...
...to tylko o tej jednej nieszczęsnej się tu troszkę uzewnętrznię...

Co to w ogóle jest zaćma?


Choroba oczu, która prowadzi do zmętnienia soczewki, która nie mogąc przepuścić promieni świetlnych  do siatkówki, nie pozwala na ostre widzenie.  Katarakta, bo i tak nazywa się zaćmę jest najczęstszą przyczyną ślepoty.
Może być nabyta, to ta z którą spotykamy się najczęściej, bądź wrodzona. Tą pierwszą można sklasyfikować ze względu na powód jej pojawienia się. Ta najczęstsza, najbardziej znana przyczyna to starość i zapewne każdy z Was zna kogoś, w bliższej czy dalszej rodzinie, kto z takową się boryka, bądź borykał. Zaćma może pojawić się jako następstwo jakiejś choroby (np. cukrzycy), czy zażywania leków (sterydów). Może pojawić się po urazie gałki ocznej, czy jako niesympatyczny dodatek do innych chorób oczu (jak jaskra).

Kiedy pierwszy raz usłyszałam, że mam zaćmę ?


Przy pierwszym pozagałkowym zapaleniu nerwu wzrokowego, leczeniem sterydami i diagnozowaniu SM. Zapalenie było w oku prawym, zaćma w lewym...
Co wydawało się wtedy bez sensu i raczej myślałam, że jest to odmiana wrodzona, ale że wtedy dowiadywałam się małymi kroczkami, że mam stwardnienie rozsiane, to taka niewielka katarakta znaczenia nie miała w ogóle.*
Wrodzona zaćma nie była dobrym tropem...ja moje oczy raczej miałam zaopiekowane (tak to jest, jak się od kołyski w okularach, chodzi chciałam napisać :) ) i nigdy, żaden okulista nie stwierdził u mnie zaćmy...

*od lekarza usłyszałam tylko, "czy Pani wie, że ma zaćmę?" Wtedy, wydaje mi się, że zaklasyfikował ją do tych wrodzonych, żeby po 3 latach powiedzieć mi, że jest to zaćma po sterydowa. Ale, że to gbur ;) był, to tylko prychał na moje "jak to możliwe, skoro pierwszy raz o zaćmie usłyszałam od niego te kilka lat wcześniej, po piątym dniu brania sterydów, w życiu w ogóle, a od tamtego czasu brałam raz i to nawet nie dożylnie?" 

Potem o zaćmie zapomniałam, do czasu pojawienia się mętów w oczach (czyli nie tak znowu dawno)...przy ich okazji znów miałam podawane sterydy, które nie pomogły, a w gratisie dostałam informację, o zaćmie w obu oczach...
Mi przeszkadzały męty, nie zaćma, bo w żaden sposób jej nie odczuwałam...

Widzenie z zaćmą

Potem było kolejne pozagałkowe zapalenie nerwu i znów sterydy...zapalenie jak ręką odjął, a zaćmę zaczęłam widzieć** (jak głupio by to nie brzmiało)...to było półtora roku temu...teraz na oko lewe nie widzę w ogóle (tzn. patrząc na przykład na monitor komputera, widzę zamazane ranty, wypełnione rozmazaną bielą) i wiecie co ...podoba mi się to, dlaczego? Bo jak nie widzę, to i mętów nie widzę, nie potrafię wprawdzie prowadzić samochodu, jako jednooczna, ale za to znów jakiś czas temu (miesiąc, czy dwa) zaczęłam czytać, bo moje prawe oko nie musi walczyć z trochę czytającym okiem lewym.

**zdjęcie nie do końca obrazuje to widzenie...ale mój photoprogram ☻ nie zaoferował mi filtrów zdecydowanie bardziej mglistych, zamazanych i w dodatku w bieli.

Uważny czytelnik rozumie, czego się boję, abstrahując od tego, że boję się 15 - 20 minutowej operacji, którą co dzień przechodzi gro seniorów, przede wszystkim tego, że z deszczu (zaćma)pod rynnę (męty) znów się wpakuję...
Nie mam wyboru, ja muszę pod tą niechcianą wodę wejść...jak mam zaćmę lekarz nie może sprawdzić, zobaczyć co się dzieje w oczach, nie będzie mógł zdiagnozować ewentualnych zapaleń... poza tym niezoperowana zaćma spowoduje prędzej czy później nieodwracalną ślepotę, czy / i niemożność funkcjonowania oka...
No i super, będę miał nową soczewkę...i stare męty, męty, przez które wprawdzie widziałam bardzo wyraźnie, ale równie bardzo niewiele....wspominam sobie właśnie wakacje takie jedne, kiedy męty były już niezmiernie trudne dla mnie, ale wakacje cudownie romantyczne, bo mąż mi czytał książki :)

Powyższe napisałam kilka dni temu i w ogóle grozą nie powiewa ;) a ja wierzcie mi byłam rozdygotana i zesztywniała jednocześnie przez pewnie dwa tygodnie. Jedyne co mi wychodziło, to płakanie, żeby nie napisać lamentowanie :) No i jeszcze kilka chust mi wyszło, w ramach wieczorów, które były spokojniejsze od dnia właściwego. Wtedy głównie rozhisteryzowana byłam myśląc o samej operacji, o sali operacyjnej, o tym, że na pewno znieczulające krople nie zadziałają, o tym, że z pewnością wpadnę w histerię, o tym, że nie będę i tak widzieć dobrze myślałam, gdzieś tam na końcu, ale za to nie rozmyślałam o tym, że będę jednym przypadkiem na X, u których się nie powiedzie ☺

Ktoś ☺ mi powiedział, że starsi ludzie nie boją się, aż tak usuwania zaćmy, bo już dużo przeszli i wiedzą, że jak trzeba coś zrobić to trzeba i nie ma co energii marnować na "ucieczkę" ja bym jeszcze dodała, że mniej internetu używają...a ten czasem potrafi wyrządzić medyczną krzywdę ;)

Nie miałam jeszcze operacji (konkretnie i długo byłam przeziębiona), choć miała być ponad miesiąc temu. Będzie na początku roku...niedługo...a w myślach wspomnienie z przed pięciu lat... też zaczynałam rok w szpitalu :/

Dziś jestem spokojniejsza...starsza o ten miesiąc ☺ więc postaram się z godnością przyjąć nieuniknione.

A tak w ostatnim miesiącu...


Jestem spokojna od czasu grypy i odwleczenia nieuniknionego ;) A może od czasu spotkania z psychologiem, do którego wysłał mnie neurolog... Chociaż ten ostatni wyszedł z założenia, że taka rozmowa może mi być potrzebna (bo taka zgaszona jestem), ponieważ pewnie zanudzam najbliższych chorobą, a oni, nie chcą ze mną rozmawiać, bo czują się już zmęczeni, albo nie wiedzą, jak ze mną rozmawiać, żebym nie czuła dyskomfortu... Żeby z kimś "pogadać" założyłam tego bloga ☻ a i tak tylko chwilę, na początku, był moją (auto)terapią. Z rodziną nie rozmawiam... 

Moja rezonansowa sprawa do końca się jeszcze nie rozwikłała, więc może się dopisek, do wpisu jeszcze ukaże :)
I mam takie przeczucie, że wiele około SM-u się wydarzy, w najbliższych miesiącach...

24 komentarze:

  1. Dla mnie i tak jesteś bohaterką! Zdawać sobie sprawę z własnych ograniczeń i zagrożeń a mimo to zachować pogodne podejście i jeszcze pisać o tym...czyż to nie jest niezwykłe?
    Wiele osób pewnie załamałoby się na starcie, bo boimy sie najbardziej nieznanego.
    Trzymam kciuki za wszystko dobre, a złe niech odejdzie daleko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu jesteś kochana ♡ Dziękuję Ci za każde słowo 😘
      Boimy się najbardziej nieznanego...tak! wymyślając najgorsze scenariusze :)

      Usuń
  2. Wiele osób będzie myśleć o Tobie i czekać na informacje jak poszło <3 a czy nie lubimy czytać lamentów? raczej głupiejemy, kiedy mamy coś mądrego powiedzieć, bo empatyczne słuchanie w sieci ludziom marnie wychodzi. Bo jak tu napisać słucham i czuję ... Jesteś Wskazówką <3 Jak żyć dobrze, choć życie daje w kość. Jak iść do przodu, choć czasem pod wiatr. Przytulam i trzymam, żeby to co być musi, było jak najmniej przykre Kochana. I dobrego roku Ci życzę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basieńko i jak odpisać: dziękuję, w taki sposób żeby prawdziwie wybrzmiało...
      ♡♡♡

      Usuń
    2. Jesteś prawdziwa <3 to wystarczy <3

      Usuń
  3. Dzielna dziewczyna jesteś.

    Pytanie "Dlaczego i to jeszcze" jest zupełnie zrozumiałe/oczywiste i nie bój sie go zadawać. Dziwne by było, gdyby sie nie pojawiło, choć moze są ludzie, którzy potrafią cierpienie przyjmowac z aż tsaka pokorą. Ale zapewne odpowiedzi możesz nie znaleźć bądź nadejdzie nieprędko. Ta zgoda na brak odpowiedzi bywa najtrudniejsza.
    To chyba też logiczne, że sie boisz, nie wierzę, że ktoś może sie nie bać operacji/zabiegu, nawet jeśłi jest to coś tak "rutynowego" jak zdjęcie katarakty.
    Ściskam mocno, jak dasz radę to daj znać kiedy konkretnie to będzie. :) Pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy człowiek chyba i ten mały i ten duży i ten zdrowy i ten chory zadaje to pytanie :) Staram się pytać "po co?" :)
      Będę z Wami na bieżąco, choć nie obiecuję, czy przed, czy już po wszystkim;)
      DZIĘKUJĘ 😘

      Usuń
  4. Jestem przekonana,że wszystko skończy się dobrze.Mówi to stara wyjadaczka.Babcia wnukom.Najlepszego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, ze korzystasz z pomocy psychologa. Mam nadzieję,ze to człowiek godny zaufania.. Jak leżałam w szpitalu na patologii ciąży odwiedziła mnie psycholog i ta rozmowa mi pomogła. Bardzo się bałam - takie emocje pogarszają sytuacje..Jak się z kimś szczerze porozmawia to zrzuca się trochę ciężaru..U mnie wszystko dobrze się skonczyło, urodziłam w terminie zdrowego chłopca :) Jak to mówią strach ma wielkie oczy dobrze o tym wiedzieć i nie dać mu się zdominować. Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szczerze rozmawia się właśnie z obcymi najłatwiej:/ Mi też trochę pomogła zmiana codziennej rutyny :) na też rutynę, ale inną:)

      Usuń
  6. Kochana, cóż Ci mogę napisać? Chyba tylko to, że przesyłam tysiące ciepłych myśli i mocno wierzę, że wszystko przebiegnie tak, jak trzeba. Trzymaj się Dzielna Dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odebrałam tysiące ciepłych myśli;) Dziękuję 😘

      Usuń
  7. Będą trzymać kciuki za pomyślne rozwiązanie sprawy. Będzie dobrze, musi być! Przecież tyle osób Ci Basiu kibicuje. Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Będę mocno trzymać kciuki. Zasyłam mnóstwo dobrej energii.
    Ja 7.01 stycznia idę do szpitala. To będzie 10 operacja w moim życiu... Nie piszę tego, by Cię pocieszyć, że inni też mają źle, tylko po to, żeby dodać Ci odwagi!!!
    Moja kochana Córka przegrała walkę z nowotworem. Miała tylko 34 lata kiedy odeszła. :( Wierzę, chcę w to wierzyć, że mój Kochany Anioł czuwa nad naszą rodziną i nade mną ... Inaczej zwariowałabym...
    Nie napiszę Ci banalnie: Nie martw się, będzie dobrze... Postaraj sama wypracować w sobie oprócz lęku także wiarę i nadzieję.
    Ja też się boję, to normalne, ludzkie, ale kiedy myślimy tylko pesymistyczne, to niestety stres ma nad nami władzę...

    Ściskam Cię bardzo mocno!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, wierzę podobnie jak ty, że moje aniołki, którym nie dane było się nawet urodzić, czuwają i, że Twoja Aniołka, jak i moje będą z nami na tych szpitalnych zimnych salach...
      Mam wiarę, nadzieję i strach ;) ale przynajmniej coraz mniej złości :)
      Dziękuję ♥

      Usuń
  10. Trzymam ogromne kciuki, jesteś bardzo dzielną osobą, więc wierzę, że sobie poradzisz! Z chorobami trzeba walczyć i powinniśmy wierzyć, że każdą z nich pokonamy. Tak więc jak najwięcej zdrowia na nadchodzący rok, bez niego bowiem ani rusz. Szczęśliwego Nowego Roku! Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥
      Tak wiele, niespodziewanych słów o dzielności mojej przeczytałam w ostatnim czasie, że chyba zacznę wierzyć, w moje bojowe nastawienie ;)
      To chyba będzie dobry rok...tak wierzę :)

      Usuń
  11. Dużo ciepłych myśli przesyłam

    OdpowiedzUsuń
  12. Taki zabieg to jest kwestia 20 minut i po kilku godzinach można wracać do domu. Tata miał usuwaną zaćmę w https://cmp.med.pl/cmp-piaseczno/ i tak to się odbywało. Naprawdę, nie ma się czego obawiać :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteście ♥