Karmnik, dlaczego zapragnęłam mieć :)
Dawno, dawno temu za drzwiami i szybami, jak jeszcze dogorywające pelargonie na wietrze się kołysały, sikorki przyleciały :)
i wylądowały...
trochę się porozglądały....
uschniętą lobelię wydziobały:)...
i odleciały...
potem przylatywały, jeść dostawały...a jak teść mój drogi stolarz karmnik zrobił... zaprzestały :(
a jak tak przylatywały, kot prezentował się tak:
nawet nie mrugnął
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteście ♥