...za używanie języka polskiego w Polsce?
Cała historia byłaby przydługą opowieścią o moich rachunkach ;) , dlatego przedstawię Wam jeden maleńki punkcik, mojego półgodzinnego posiedzenia w salonie jednego z czołowych operatorów telefonii komórkowej.
Na moje pytanie, dlaczego za nielimitowane SMSy mam naliczone w rachunku kilka dobrych złotych, Pan zapytał "A używa Pani polskich znaków?"
Okazało się, że moje przywiązanie do języka polskiego z ą, ę, ć, ś, ó,ł i innymi dź, to jest "fanaberia" i "nikt już tak nie pisze", na co odezwał się drugi Pan "znaczy ludzie nie zwracają uwagi", widząc, że chce przez dzielący mnie z kolegą stół złamać mu nos.
Bo wiecie, jak się okazało używając polskich znaków, szybciej wykorzystujemy limit 160 znaków, a wtedy nie piszemy 3, 4, czy 9 nielimitowanych SMSów, tylko MMS.
Panowie łagodząc sytuację próbowali mi (starszej Pani) wytłumaczyć, że jak chce korzystać z polskich znaków muszę sobie What's upa założyć (i tu Pan zaczął powątpiewając, że rozumiem bacznie mi się przyglądać), a najlepiej korzystać z Messengera.
Bo wiecie, jak się okazało używając polskich znaków, szybciej wykorzystujemy limit 160 znaków, a wtedy nie piszemy 3, 4, czy 9 nielimitowanych SMSów, tylko MMS.
Panowie łagodząc sytuację próbowali mi (starszej Pani) wytłumaczyć, że jak chce korzystać z polskich znaków muszę sobie What's upa założyć (i tu Pan zaczął powątpiewając, że rozumiem bacznie mi się przyglądać), a najlepiej korzystać z Messengera.
Panowie byli moimi rówieśnikami, chociaż, o gimnazjum może się otarli. Zapomniałam zapytać o jakie dys-zaświadczenie mamusia podczas ich edukacji zdołała się postarać, oraz jakie planują dla swoich dzieci!
Wkurza mnie ten świat, denerwuje mnie dzisiejsza szkoła i doprowadzają do szału rodzice uczniów. Mogłam to napisać, ponieważ nie jestem nauczycielką, ale w rodzinie i wśród znajomych, belfrów♥ mnóstwo i z ich opowieści można by potężną kryminalną, dramatyczną....jeżeli humor to czarny, a rodzinności zero, powieść napisać.
Troszkę się zagalopowałam...mam kota na szczęście ;) więc przyszedł wlazł mi w nos, rozsiadł się na kolanach i mruczy, to znak, że więcej pisać nie powinnam :)
Wkurza mnie ten świat, denerwuje mnie dzisiejsza szkoła i doprowadzają do szału rodzice uczniów. Mogłam to napisać, ponieważ nie jestem nauczycielką, ale w rodzinie i wśród znajomych, belfrów♥ mnóstwo i z ich opowieści można by potężną kryminalną, dramatyczną....jeżeli humor to czarny, a rodzinności zero, powieść napisać.
Troszkę się zagalopowałam...mam kota na szczęście ;) więc przyszedł wlazł mi w nos, rozsiadł się na kolanach i mruczy, to znak, że więcej pisać nie powinnam :)
Tylko się pożegnam ☺♥
Strasznie dziwne to, co piszesz. Nie, chyba nie bedę wnikać w moje rachunki....
OdpowiedzUsuńA ludzie są baaaardzo różni...
Serdeczności!
Ja bym nie wnikała...bo są to takie sumy, że ostatecznie człowiek nie zwraca na nie uwagi, ale że u mnie nagle niespodziewanie co chwilę coś się doliczało, to poszłam i się dowiedziałam :/
UsuńDałbym głowę, że przy SMS-ach dłuższych niż 160 znaków telefon je automatycznie dzieli na mniejsze SMS-y i wysyła osobno, a u odbiorcy są one składane z powrotem zusammen do kupy.
OdpowiedzUsuńI bym teraz, kurdę, nie miał głowy.
Też tak myślałam :/ więc pisałam elaboraty...a telefon pokazywał, że 3, czy 5 smsów moja opowieść zajęła.
UsuńOboje byśmy nie mieli ;)
A to ci historia. Normalnie strzał w kolano. Aż się boję pomyśleć co zostanie z naszego języka za kilkadziesiąt lat...
OdpowiedzUsuńBoję się również, zweryfikować swoje rachunki po tym newsie :D
Stety albo niestety, są to niespecjalnie duże sumy (przynajmniej u mnie)...i niestety niewielu z nas w ogóle zwraca na to uwagę...:/
UsuńTeż się boję :/