czwartek, 20 stycznia 2022

Slow life

Slow parenting ☺i cała masa slow życia ;)


O slow life marzę... slow food staram się bardzo przygotowywać zawsze, a slow wear...no w końcu jestem szydełkomaniaczką, mająca babcię druciarkę :) i wysłużonego Singera :)
Dwudziestego stycznia 2017 zaczęłam pisać tego posta, napisałam co powyższe, a post utknął w wersjach roboczych ;) na 5 lat.
Smutne to i romantyczne... smutne, że posty piszę latami, smutniejsze, że szydełko ostatnio w ręcach ;) miałam gdzieś w ciąży i nawet nie wiem, czy nie na jej początku, a najsmutniejsze, że mój Singer został ukradziony!

Kilka dygresji (albo jedna o skradzionym samochodzie), kilka zdań o slow life, miedzy innymi o slow wear i slow parenting ;) (sle długich ☺)

Slow life, to jedzenie, ubieranie, kupowanie, podróże, a nawet rodzicielstwo. Nie wiem, czemu pięć lat temu mi się życie slow marzyło, skoro ja je zasadniczo prowadzę prawie, w sumie to troszkę tylko :/ Ale jestem wśród 40% Polaków gotujących codziennie (pięć lat temu wśród 20%☺)... gotujących z półproduktów, kupionych, a przynajmniej się starającą, w miejscach z żywnością godną slow cooking ;)

Slow wear, slow fashion... to całkiem mi nie idzie,  szafę mam wypchaną po brzegi,  ubraniami,  w których nie chodzę... tak są pewne oczywiste względy niepozwalające, ale jak pozwalały, to ubrania też głównie wisiały:) 

Pozwolę sobie zapytać, czy czegoś nie potrzebujecie;) ☺

Na swoją obronę mogę napisać, że ręcznie robionych mam dużo ;)

W ramach ekologicznego ubrania mogłabym coś przerobić... ale właśnie ten zabytkowy Singer zniknął spod domu wraz z samochodem. Panowie władza wytłumaczyli, że powyższy samochód (gdzie wspomniana maszyna do szycia była zapewne więcej warta niż on sam) porwany :/ został na rozbój...ewentualnie na narkotyki, albo alkohol nawet, więc należy spodziewać się, że się odnajdzie. 
Jak powiedzieli tak się stało, a, że Panowie policjanci przyuważyli poszukiwany samochód w ramach nocnego patrolu, niestety Panowie złodzieje Panów policjantów też ☺), to zdążyli się... szybkim biegiem oddalić (Panowie rabusie ma się rozumieć), niestety.

Po wstępnym przeglądnięciu samochodu okazało się, że byli to złodzieje samochodów kategorii pierwszej, czyli na napad. Samochód był pełen ... odkurzaczy, mikserów i tym podobnych sprzętów AGD, największe wrażenie na właścicielce zrobiła jednak piła mechaniczna, a jeszcze większe fakt skradzenia jej pięciolitrowego, plastikowego, zielonego kanisterka na benzynę, w którym istotny był wbudowany żółty lejek ;) Bo właścicielka (nie ja, ale niewyobrażalnie ostatnio bliska mi osoba), co jak co ale pojemnik na benzynę w samochodzie (chociaż ostatnio rzadziej ) mieć musi. 

Następne wrażenie, to niesamowity bród, smród i ogólna dewastacja samochodu i w samochodzie...a kolejne zdziwienie to brak maszyny właśnie. 

Jest jeszcze coś... tak trochę napiszę, ale chyba się właśnie poczułam jak dziennikarz kryminalny ;) Bo jak wytłumaczyć, że policjanci robiący przeszukanie samochodu i umieszczający numerki przy każdej "niewyjaśnionej" pierdułce dla dokumentacji... nie zauważyli mandatu za parkowanie nie tam gdzie trzeba Pana złodzieja? Nie nie będę pisać, że Pan złodziej Panom policjantom raczej był znany, ani o tym, że może jakoś tak nie bardzo chcieli ten świstek zauważyć, bo może powód był bardzo błachy ...policjanci byli mężczyznami, a ci z reguły nie dowidzą ("wiedziałaś moje skarpetki", "nie wiesz gdzie jest suwmiarka ;)..."). Mandat znalazła właścicielka, zaraz po tym jak pan fotografujący kolejne numerki zakończył.

Dygresja...↑ zapowiedziana

Slow parenting... w dzisiejszych czasach chyba najtrudniej osiągnąć, a żeby nie było jest to najważniejszy aspekt slow życia! Bo jak można wychowywać dziecko z telefonem w ręce...albo jego buzią przed ekranem komputera... Możemy powiedzieć, że wiemy, więc nie używamy, jak jesteśmy z dzieckiem nie mam telefonu, ale czy nie włączę mu telewizora, żeby zjadł ten szpinak patrząc w bajkę, albo, żebym sama w czasie "Psiego patrolu" (widziałam jeden odcinek, to było za dużo na mój wieli łeb, a co dopiero małą główkę...jak moje dziecko będzie na etapie bajek, to chyba będę go katować Reksiem i Coralgolem ☺) mogła posprzątać, ugotować, czy coś... Jestem przekonana, że i my i dziecko zyskamy więcej oglądając z dzieckiem bajkę po tym, jak razem "posprzątamy" i "ugotujemy" (albo przed tym ☺). 
Tak, jeżeli faktycznie mielibyśmy to zrobić razem, to jedlibyśmy raz w miesiącu, a Perfekcyjna Pani Domu po tygodniu mogłaby nas już zakwalifikować do swojego programu, dlatego nasz mały człowiek dostaje swoje małe zadanie, ale kątem oka widzi i na swoich maluśkich barkach czuje, i w swojej cudnej główce się cieszy, że on też gotował, też sprzątał. Jak jest starszy to się pewnie nie cieszy, ale nie jest to dla niego kara, jest to coś zwyczajnego... nie budzi się z drzemki, po której dom lśni, a w powietrzu unosi się zapach przepysznego ciasta;)... czy tam krupniku :)

A w ogóle zamiast Reksia i wycierania wytartych mebli lepiej pójdźmy na spacer ;)

Moje małe się właśnie przebudziło, dlatego my tak właśnie uczynimy ;)

Dobrego dnia ;)

4 komentarze:

  1. Współczuję kradzieży i wszystkich przejść....

    Spacer - o ile powietrze pozwala, u nas bywa różnie z tym...

    Ale link się nie otwiera - tzn. ściśle rzecz biorąc otwiera się i mówi, że taka strona nie istnieje :(

    A - foto urocze. Uściski dla Antosia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okazuje się, że maszyna bardzo cenna rzecz!
    Nie pierwszy raz okazuje się, że właściciel, świadek, bardziej spostrzegawczy od funkcjonariusza! A może tak ma być, by więcej spraw umorzyć?
    Porządki w szafach robię regularnie, może dlatego , ze moja mama była zakupoholiczką, więc ja mam odwrotnie...
    jotka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteście ♥