wtorek, 15 sierpnia 2017

KOMPOT Kuchnia dawna dzisiaj

Kompot ze śliwek inspirowany przepisem Lucyny Ćwierczakiewiczowej

oryginalny przepis  




Święto dzisiaj, więc świętować, nie gotować! ;) Dlatego proponuję Wam kompot, a tak naprawdę kompotowy deser :)





Proporcje na 1 osobę:

250g śliwek
65g cukru brązowego
1/2 szklanki wody

Przygotowanie:

Śliwki włożyć do miski i sparzyć wrzątkiem, zostawić na chwilę, po czym ściągnąć skórkę (jak z pomidorów).

Zrobić syrop z wody i cukru.
Zagotować i włożyć śliwki. Ponownie zagotować i wyjąć śliwki do naczynia, w którym będziemy deser podawać.

Syrop wygotować, aż do momentu spienienia i zgęstnienia.
Polać śliwki!

Możemy też zrobić wersję zimową, nie zagęszczając syropu tak bardzo.

Domownik mój był zachwycony takimi śliwkami :)


Pysznego :) 


_______________
na podstawie: 365 obiadów Lucyny Ćwierczakiewiczowej według wydania XXIII opracował [...] Jan Kalkowski

10 komentarzy:

  1. Wygląda nieźle, ale brzmi bardzo słodko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytam męża jak było ;) mówi tak: śliwki same w sobie były słodkie, ale w sam raz. Syrop był bardzo;)
      To taki bardziej deser, żeby śliwki wyjesc 😄
      A syrop zuzyc mozemy jako bazę do dużej ilości kolejnego kompotu z jakis nieslodkich owoców ; )
      Pozdrawiam 😙

      Usuń
  2. Dziękuję za przepis :) Ja głównie ze śliwek robię powidła, do których dodaję też kakao i wychodzą powidła czekoladowe :) Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ;) pyszne są takie czekoladowe ☺
      Ja wprawdzie nie robiłam, ale zawsze mam jakieś słoiczki od babci, czy mamy męża 😄 i nazywamy takie Nutellą 😂

      Usuń
  3. Rewelacyjny pomysł na wykorzystanie wiekowego przepisu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mama robiła podobny kompot do słoików, ale nie z węgierek, tylko z dużych śliwek. :) Kiedy byłam mała, wolałam słodycze ze sklepu, ale teraz doceniam smak domowego. ;) Od dłuższego czasu mam wielką ochotę popróbować przepisów Ćwierczakiewiczowej, ale najprędzej zacznę od ciast. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też nie były węgierki :) Ja to raczej od zawsze słodycze domowej roboty...wolałam :)
      A Ćwierczakiewiczowa jest fascynująca :)

      Usuń
    2. Zgadzam się. :) Tak samo, jak kuchnia z tamtych lat, Ćwierczakiewiczowa ciekawi mnie jako osoba. :)

      Usuń
    3. Mnie też:) :) :)
      Ona była wielka (i akurat nie mam na myśli wagi;) ). Nawet nie chodzi o to, że kilka pokoleń kobiet wychowała, ale o jej odwagę i sposób bycia :)

      Usuń

Dziękuję, że jesteście ♥