...czyli niespodziewanie oczekiwane odwiedziny ;)
I dla odmiany kota na myśli nie mam ;)
Nie widziałyśmy się dawno, każda zajęta własnymi, codziennymi sprawami, każdej każdego dnia ważą się losy.
Przyjeżdża, siadamy przy słodkim i kawie z mlekiem "z krowy". Trochę pomarudzimy, odrobinę ponarzekamy, żeby następnie śmiać się razem z "byle czego".
Jak zamknęły się za nią drzwi zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebna była mi jej niedługa wizyta, krótka rozmowa i pytania zadawane z prawdziwym zainteresowaniem.
Dlatego odwiedziny te bardziej niż każde inne były dla mnie samej niespodziewanie, duchowo zapewne ☺, oczekiwane...
Na stole miałyśmy takie:
A szczególe i w ogóle napiszę w kolejnych postach ;)
Było śnieżnie, cytrynowo, kasztanowo i słodko...także do zobaczenia niebawem ;)
ps. wiosnę oczywiście siostra dostarczyła ♥ a zwierz uznał, za swój koci obowiązek dzień i noc jej pilnować ;)
Pięknego weekendu Wam życzę ;)
Najważniejsi są ludzie, którzy siedzą z nami przy stole, ale smakołykami bym nie pogardziła ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak 😄
UsuńFajnie, jak tak od czasu do czasu odwiedzi nas ktoś bliski naszemu sercu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńFajnie :) człowiek pogada, baterie naładuje :)
UsuńWitaj, Basiu, bardzo sympatycznie u Ciebie, nieco później poczytam więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :-)
Witaj, Basiu, bardzo sympatycznie u Ciebie, nieco później poczytam więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :-)
I ja dziękuję ;)
Usuń