...w tramwaju
Dziś nie będzie przepisu, dziś jestem zbyt bez sił niestety, ale będzie przygoda :)
Ostatnio, jak się domyślacie życie wymogło na mnie zmianę środka lokomocji. Jak się okazuje, nie mogąc zagubić się w fantazjach jakiś bardzo zapomnianych, albo niezmiernie poczytnych autorów, podczas tramwajowych wojaży, przyglądałam i przysłuchiwałam się otaczającemu mnie światu.
Przygoda Mieczysława i Czesława...
...osobliwych, choć nie rzadkich współpasażerów.Na pewnym przystanku wsiadło dwóch, zapewne sympatycznych Panów. Choć z natury nie dostrzegam tych ujmujących charakterów, gdy wcześniej bez specjalnego zaangażowania, zwietrzę to co Panowie musieli wypić na pierwsze śniadanie.
Dwa przystanki zajęło im wygodne ulokowanie się na tramwajowych siedziskach, z wcześniejszą próbą, najpierw zasugerowania, że są starzy i im się należy, a następnie, również próbą, nie zajęcia oferowanego siedzenia.
Przejechaliśmy odległość jednego przystanku: Mieczysław my tu chyba wysiadamy, nie? Mieczysław szturchany przez Czesława łypie jednym okiem na krajobraz za oknem Yhyyy... Zapada cisza, drzwi tramwaju się zamykają, ruszamy. Czesław, czemu on się nie zatrzymał? Czesław nie odpowiada, ale sugeruje: Wysiądziemy na następnym przystanku. Mieczysław pierwotnie zachwycony planem kolegi się zgadza i dodaje: I się wrócimy i przyjdziemy..[tramwaj rusza, wjeżdża na most]...k..przez cały most, ja p...nie dam rady.
Ja wysiadłam na kolejnym przystanku, więc nie wiem jak potoczyły się losy Mieczysława i Czesława, ale jedno jest pewne Mieczysław nie miał pojęcia, jak wiele jeszcze kilometrów drzemania przed nim i jak wiele przystanków proponowania powrotu przez Czesława ;)
Pozytywny, poza tragicznym, aspekt też dostrzegam, dzięki ich przygodzie, pierwszy raz od kilku dni usłyszałam (w tramwaju) żywy polski język :/
:D a ja się uśmiechnę :D bo to takie ... szczere :D i powiem Ci Basiu, że ja pewną konwersacje takich dwóch panów w tramwaju pamietam do dzis pomimo upływu 30 lat. Gdy byłam dziewczęciem bardzo młodym odwiedziłam wraz z mamusią ciocię na Śląsku. Razu jednego jechałyśmy tramwajem w wielkim ścisku, bo to jeszcze PRL był, gdy do tego tramwaju wpakowała sie młoda mama z wózeczkiem i tyciusim dzidziusiem. Pech chciał, że tramwaj zarzucił na jakim "winklu" i ten wózek najechał na noge pewnej nobliwej pani. A ta w krzyk i zaczęła rzucać słowem ciężkim (!) i agresywnym w kierunku tej młodej damy, która próbowała się bronić, lecz widać doświadczenia jeszcze takiego nie miała. Męczylismy się wszyscy w tym tramwaju słuchając tej wymiany zdań. I nie ukrywam, że kibicowalismy tej z wózkiem. Jechało też z nami dwóch takich Czesławów :D I w końcu oni zareagowali. Chłopaki chcieli sie pobawić, ale awantura rosła w siłę. I wtedy jeden z nich spuentował do tej starszej pani " ch ... do d.... ci potrzeba, to nie bedziesz taka". ŁOOOO MATKO! Ja nie wiedziałam, gdzie oczy schować, ale cały tramwaj ryknął śmiechem. A awantura??? Starszej pani odebrało mowę i w spokoju dojechaliśmy do końca. Wybacz mi te wulgaryzmy z kropkami w tle, ale inaczej sie nie dało :) Ściskam Cię i ajjjjj rozpisałam się i to takie paskudztwa :D
OdpowiedzUsuńBasiu i ja zdecydowanie kibicowałabym młodej mamie :)
UsuńA co do moich Czesławów to i ja odebrałabym ich z pełnym uśmiechem, gdyby nie to...śniadanie w wydychanym powietrzu :)
U mnie kropki też były i to wiele więcej niż wykropkowalam u Mieczysława :)
Całusy :)