sobota, 20 maja 2017

37 MIESIĘCY Z INTERFERONEM

Miesiąc za miesiącem, rok za rokiem, zastrzyk za zastrzykiem...


Zapalenie ucha za zapaleniem ucha, bolące gardło za bolącym gardłem, katar za kaszlem, a bóle głowy, za nudnościami...

Wspominałam Wam kiedyś, że w życiu nie byłam u lekarza, nigdy nie brałam antybiotyku, zawsze byłam na lekcjach...jak koleżanki i koledzy chorowali na grypę:) A co to w ogóle jest :)?

Teraz...jak w pierwszym akapicie  :/






Wszystko dokładnie odwrotnie, niż za dziecięcia i pannicy:). Moja dwudziestokilkuletnia zaskakująco duża odporność, na wszelkie mniejsze i większe przeciwności, z roku na rok, z miesiąca, na miesiąc widocznie się zmniejsza.

Choruję to głupie słowo? Nie bo ja choruję na SM!

Zauważyliście, że im gorsze choroby, tym bardziej się nie choruje tylko się ma! Mam cukrzycę, mam SM, mam raka...choruje to się na gardło, grypę, albo jest się chorym...co oznacza, pierwszego mężczyznę na świecie z katarem, ewentualnie kobietę z kaszlem, katarem i musi być przynajmniej 39 stopni:)

No dobra, w taki sposób nasz język się aklimatyzuje...ale ja jestem chora na SM i mam zapalenie ucha.

I tu pojawiają się pierwsze schodki. Bo co to jest choroba? 
Choroba to coś, mniej więcej odwrotnego zdrowiu. To co to jest zdrowie? Prawidłowo działający organizm, jego narządy, ale też jego zdolności...do kontaktu z drugim człowiekiem, czy rozumienia otaczającego świata. Więc chorobą nazwiemy i zakłócenie pracy, narządów, jak również nieumiejętność funkcjonowania, nie tylko fizyczną, ale i psychiczną.

Z drugiej strony nauczeni doświadczeniem własnym, rodziców, czy dziadków...potrafimy wyleczyć to co nazywamy chorobą, taką codzienną (jestem chory na grypę, na wrzody, na półpasiec). Leczymy, bo znamy przyczynę!

A SM...każdy lekarz leczy swojego pacjenta! Czym leczy! Co leczy? Skoro nie zna przyczyn zachorowania! Ba, on nawet nie wie co jest chore.


"Nie ma chorób nieuleczalnych, niedostateczna jest tylko nasza wiedza" - tu w słowach J. Aleksandrowicza czuje się jakąś nadzieję :) Marną, bo marną, ale jednak.
Czemu marną? Bo naukowcy raczej traktują nas jak szczury i króliki...nie szukają przyczyny, a sprawdzają działanie.


 


Bo "Najgorszym wrogiem wiedzy nie jest niewiedza, lecz wiedza połowiczna" (E. Fermi), a "Prawdziwa wiedza - to znajomość przyczyn" (F. Bacon)

Podsumowując :)
37 miesiąc upłynął, jak poprzednie...z większym naciskiem na przemyślenia, pewnymi problemami poza SMowymi i światełkiem w tunelu...ciążowo -dziecięcym światełkiem ♥ 

A! I najważniejsze! Z miejsc do zastrzyków został tylko brzuch...każde inne miejsce, to nie tylko łzy bólu i rozpaczy, to łzy bezradności i przygnębienia...

4 komentarze:

Dziękuję, że jesteście ♥