Ksiądz podczas święcenia pokarmów, chciał złapać kontakt z najmłodszymi. Pyta więc, co znajduje się w ich koszyczkach...
Kiełbasa odpowiada chłopczyk, ksiądz mówi, że świetnie i jeszcze opowiada o mięsie w koszyczku w ogóle i o jego w nim znaczeniu.
Pyta dalej, co jeszcze? Zgłasza się dziewczynka...synka;) Ksiądz, że super i, że dzieci chyba głodne po piątku:)
Najmłodsi zastanawiają się, co jeszcze jest w koszyczkach...mamy pieprz i masło i zajączek nawet gdzieś wskoczył.
Księdzu mało, ale zgłasza się chłopiec przebierając przy tym nóżkami i z radością woła krzan jeszcze krzan :)
W kościele ogólna euforia większych dzieci, czyli tych...25plus;) A ksiądz chcący przejść do składników najistotniejszych pyta ...co jeszcze dzieci mają w chlebku i szybko dowiaduje się, że gluten (...nie to nie było dziecko, to był zdecydowanie rozbawiony rodzic ;) )
Okazało się też, że każdy koszyczek ma baranka, a ten czerwoną taką jakby flagę z krzyżykiem:)
Do dziś wspominam czas dziecięcego święcenia pokarmów...pięknych świąt...
OdpowiedzUsuńJa na pewno nie pamiętam, żeby ksiądz opowiadał dzieciom o co w tym chodzi ☺
UsuńWczoraj mijaliśmy chłopców idących z koszykami i jeden mówi:
OdpowiedzUsuń- upuściłeś chleb!
- to bułka była!
- wszystko jedno, upuściłeś ciało Jezusa!
Dobrych świąt!
I po świętach ;)
UsuńDobre były i mam nadzieję, że u Ciebie też ;)
Sympatyczne przejęzyczenie księdza(bo chyba miał na myśli koszyczek).
OdpowiedzUsuńA dzieci potrafią zaskoczyć swoją bezpośredniością i spontanicznością.
Wesołych, spędzonych w rodzinnej atmosferze świąt życzę.
Pozdrawiam serdecznie
Zdecydowanie przejęzyczenie ;)
UsuńMyślę, że takiej pelnej, szczerej radości bardzo nam potrzeba...
OdpowiedzUsuńDzięki :) i serdeczności!!!
I ja tak myślę...chwilo beztroski przybądź ;)
UsuńLubiłam jako dziecko chodzić święcić pokarmy. To było zawsze wielkie przeżycie.:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie mam jakiś specjalnych skojarzeń;)
Usuń