piątek, 5 kwietnia 2019

Hot cross buns, angielskie, bułeczki wielkanocne

Ciepłe, wyraźnie przyprawione, drożdżowe bułeczki z krzyżem



Wielkanoc tuż, tuż, więc wpis już zmierzający, pomalutku, w odpowiednim kierunku. Dziś pokażę Wam, jeden z najbardziej rozpoznawalnych, angielskich wielkanocnych smakołyków...
Będzie przepis na hot cross buns - tradycyjne bułeczki z krzyżem  i kilka słów o tychże drożdżówkach ☺

Angielski tradycyjny wypiek wielkopostny. Kiedyś pieczony i jedzony w Wielki Piątek, nie tylko w w Wielkiej Brytanii, ale i w innych państwach świata, gdzie wspólnoty anglikańskie miały, czy mają się dobrze.
Krzyżyk był znakiem zakończenie postu, jak również ukrzyżowania Jezusa, a przyprawy, były symbolem wonności, którymi okadzono ciało Jezusa przed złożeniem w grobie...

Dziś bułeczki nie mają już tak dużego wydźwięku religijnego, są raczej pewnym cukierniczym souvenirem i przysmakiem, który kupić można w większości piekarni, każdego dnia roku.

W oryginale robi się je z suszonymi porzeczkami (i jest to powód, dla którego w tym roku część porzeczkowych zbiorów ususzę ;) ), bądź rodzynkami. Ja jako nie fanka rodzynek i nie posiadaczka porzeczek, a nawet jak na złość żurawiny, hot cross buns przygotowałam z domową kandyzowaną skórką pomarańczową.

Wierzenia, ludowe mówią, że i bułeczki z krzyżykiem i chleby, pieczone w Wielki Piątek nigdy się nie zepsują. Zwyczajowo zostawiało się jedną, do następnego roku...miały odganiać uroki :/

Bułeczki 


4 szklanki mąki (w oryginale najpiękniejsza pszenna, u mnie, orkiszowa, żytnia, żytnia razowa)
ok 30g drożdży
szklanka mleka
3 - 4 porządne łyżki cukru
szczypta soli
3/4 szklanki drobno pokrojonej domowej skórki pomarańczowej
przyprawy* - 2 czubate łyżeczki
Dodatkowo, jakaś jasna domowa konfitura, u mnie arbuzowa

*ja skończyłam moją tajemniczą przyprawę, więc już was nią nie będę raczyć i siebie też, a proponuję wam cynamon, gałkę muszkatołową, może kardamon, jak lubicie, albo odrobinę papryki ostrej, ewentualnie gotową przyprawę do piernika.


Zaczyn


Od niego zaczniemy. Całe mleko delikatnie podgrzewamy, tak, żeby było delikatnie ciepłe. Dokładamy drożdże, łyżeczkę cukru i 2-3 łyżki czubate mąki. Mieszamy chwilkę i wierzch posypujemy kolejnymi dwoma - trzema łyżkami mąki. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu, aż podwoi swoją objętość - około pół godziny

Bułeczki drożdżowe hot cross buns


Do dużej miski wsypujemy resztę mąki, szczyptę soli resztę cukru, przyprawy i drobno pokrojoną skórkę. 
Masło delikatnie roztapiamy, nie musi być całkiem płynne, pamiętajmy, że dodawane do ciasta nie może być gorące.
Do miski wbijamy jajko, wlewamy zaczyn i zaczynamy wyrabiać ciasto. Najpierw mieszamy łyżką, potem dłońmi, Jak ciasto zacznie delikatnie odchodzić od miski wlewamy masło i dalej wyrabiamy. 
Gotowe przykrywamy ściereczka i odstawiamy w ciepłe miejsce na pół godziny.
Po tym czasie raz jeszcze zagniatamy ciasto i znów odstawiamy, aż ciasto podwoi swoją objętość.
Całość prac możemy wykonać mikserem ze specjalnymi końcówkami do ciasta drożdżowego.

Wyrośnięte ciasto dzielimy na równe porcje, u mnie wyszło...16. Formujemy kulki i w odstępach kładziemy na blaszce do pieczenia, wyłożonej papierem do pieczenia, zostawiamy do podrośnięcia około 15 minut.
Teraz krzyż, czyli znak szczególny hot cross buns ;)


Krzyż


woda 1/3 szklanki
mąka, u mnie z braku zwykłej pszennej...krupczatka - 7 łyżek

Mąkę wsypujemy do miseczki, dolewamy wody, mieszamy, przekładamy do worka cukierniczego, albo mocnego śniadaniowego i wyciskamy krzyżyki na bułeczkach.
Jeśli masa, która Wam powstała jest gęsta, jeżeli macie problemy z wyciskaniem i wydaje się Wam zbyt bardzo zwarta, to można ją jeszcze z odrobiną wody rozmieszać.

Włączamy piekarnik, nagrzewamy do 190 - 200 st C i pieczemy...ok 15-17 minut ☻


Wyciągamy bułeczki z pieca dajemy im chwilę wytchnienia i smarujemy podgrzanym dżemem, konfiturą. To nie jest oryginalny pomysły. W tradycji smarowało się, delikatnie ponczowało bułeczki w syropie cukrowym. Co nie jest zupełnie sensu pozbawione, bo jak się zorientowaliście, cukry używaliśmy naprawdę mało ;) , a jeśli smakołyk, to musi być słodycz ;) Moja konfitura, była bez dwóch zdań wystarczająco ;)

Smacznego :)

13 komentarzy:

  1. Ale mi się wpasowałaś, w popołudniowe picie kawy, mniam:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu, Ty mi dziś też się wpasowałaś, bo odkryłam historię Twej rodziny i zaczęłam czytać...myślę, że o jamnika to nawet duża ja bym się...obraziła, czy coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie wyglądają, więc pewnie tak też smakują.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie;) A w szczególności, jak ktoś lubi drożdżowe;)

      Usuń
  4. A to ci ciekawy zwyczaj. Nigdy o nim nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Smakowicie wygląda.
    A o tym zwyczaju też czytam po raz pierwszy.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my człowieki ☺ całe życie się dowiadujemy nowych rzeczy ;)

      Usuń
  6. Muszą być smaczne i w dodatku święte ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonka, przyznam Ci, że ja nie jestem fanką drożdżowego, więc to jest dobra drożdżówka, na dobrych mąkach, a całą robotę robi...arbuz :)

      Usuń
  7. Na pewno także pyszniutkie.:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteście ♥