piątek, 4 października 2019

Nie róbcie tego w...niedzielę

Z Rumunii trasą transfogarską


Powoli, pomalutku, przez góry za Siedmiogród ;) Najwyższym pasmem Karpat Południowych, wzdłuż jego najpostawniejszych szczytów...


Pojechaliśmy w góry w podróż na którą czekaliśmy, a która niestety okazała się zakorkowaniem absolutnym ;)….

Dla przejechania przez Góry Fogarskie, widoków, zakrętów ;) i tego obok zdjęcia, po stokroć sprzeciwialiśmy się Pani Nawigacji, która ciągle znajdowała szybszą trasę ;) Nie wiedzieliśmy jeszcze, że są rzeczy, których nie robi się w niedzielę ;)

….dla tubylców to miejsce, to jak dla nas Krupówki…czy inne molo….chyba...
...to zdjęcie zrobiłam daleko przed szczytem i dobrze, bo wyżej i tak już i wszystko co niepotrzebne przesłaniało widoki i samych widoków na ową drogę nie było ;)

Dlaczegóż Pani Nawigacja za wszelką cenę odradzała nam trasę transfogarską, a no dlatego, że w Rumunii niedziela jest chyba dniem łączności z naturą :)

Zaczęło się już w najmniej spodziewanym do pikników miejscu, zaraz za miastem, z widokiem na kominy przy drodze szybkiego ruchu...stał sobie stolik nakryty obrusem w kratkę, obok stolika kocyk  (też w kratkę) na kocyku i przy stoliku starsi i młodsi, a wypakowany po brzegi frykasami bagażnik samochodu pokazywał całemu światu, że będzie uczta...

Wtedy mojemu niezmiernie zdezorientowanemu mężowi tłumaczyć próbowałam (i sobie też), że jak się w mieście mieszka, w bloku w dodatku i jeszcze się dzieci ma, a rodziny za miastem, nie...to czemu nie wziąć stolika ;) i nie pojechać za miasto i że ja w bloku wychowana w każdy weekend jako dziecko z trawą i drzewem się spotykałam...chociaż na kocyku, raczej rzadziej niż w ruchu ;)

Zapomnieć o piknikowiczach się nie dało, ponieważ co chwilę pojawiali się kolejni i kolejni, dopóki nie wjechaliśmy na właściwą trasę transfogarską, gdzie byli...wszędzie ;) ze stoliczkami, albo bez, z muzyką, albo bez, z grillem, albo z ogniskiem...


...a na drodze robiło się coraz wolniej i wolniej ;) , ciaśniej i ciaśniej, bo nie wszyscy przejeżdżali przez góry...zasadniczo nie zwróciłam uwagi, czy ktokolwiek poza nami ;) Na szczycie okazało się, że przyczyną jest zapchany parking na który ani wjechać, ani wyjechać i jeszcze "krupówki" - stragany z kiełbasą, miodami, serami...jakby Zakopane...tylko na drodze krajowej :) 

Za szczytem droga pusta, tylko piknikowiczów w niższych partiach "kilku" ;)



Za górami drugi i ostatni zamek (Poenari) tym razem Drakula - Wlada Palownika...zamek, na który z pewnością wrócimy ...na wiosnę, którąś...jak się niedźwiedzie ze snu obudzą ;) Oczywiście żartowałam...z wiosną, bo nie z niedźwiedziami, które żyją sobie w okolicy faktycznie i wstęp na zamek - dla prawie wysportowanych, bo wiele schodów pokonać trzeba - jest możliwy w grupach, dwa razy dziennie, pod eskortą policjantów niedźwiedziowych ;)


…i tak dotarliśmy do końca naszej Rumunii

10 komentarzy:

  1. Cudnie.
    Serdecznie zazdroszczę - ale tak pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatka to ja Tobie życzę takiej przejażdżki...tylko może bez akcentu tłocznego :)

      Usuń
  2. No to dostałam poważne ostrzeżenie :D i dobrze, bo pewnie wybrałabym się w weekend Basieńko jak i Ty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie specjalnie na niedzielę nie zaplanowalibyśmy tej "wspinaczki" ;)

      Usuń
  3. Zauważamy także w naszych podróżach, że w weekendy nie da się nieraz zwiedzać, a wyjazdy zagrożone są korkami i remontami dróg.
    Nawigacje często ignorujemy i zjeżdżamy w bok lub odwrotnie, trzymamy sie głównej drogi, bo nie każdy skrót jest lepszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogliśmy posłuchać nawigacji, bo skutecznie punkt ważny chciała ominąć :)
      Ale nawiązując do Twojego środowiskowego wpisu...to troszkę mi się smutno robi wspominając ten korek i te ilości zanieczyszczeń po to...żeby zjeść na szczycie kiełbasę:/

      Usuń
    2. To już kompletna masakra, a gdzie kontemplacja widoków?
      Bo to raczej niedzielni grillowi turyści...

      Usuń
    3. Raczej tak :) chociaż, wprawdzie miejsca jakoś tak nie zawsze wydawały się odpowiednie, ale kultura tego grillowania z tymi stolikami i obrusami była...sympatyczna :)

      Usuń
  4. Cenne wskazówki. Jeśli kiedyś tam pojedziemy, będę o tym pamiętać.:)
    W Polce także podczas weekendów różnie to bywa.
    Moc pozdrowionek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie:) ale człowiek będąc na własnych wakacjach zapomina, że inni mogą mieć po prostu swój weekend :)

      Usuń

Dziękuję, że jesteście ♥