Czwarty miesiąc bez sterydów
O skutkach sterydów ciut więcej i trochę o życiu bez leków na stwardnienie rozsiane.
Dobry dzień na kolejny miesiąc, nie pada, choć słońca mało, ale widocznie wystarczająco, żeby przy wsparciu małej czarnej w różowej filiżance, co nie co napisać :)
Kolejny miesiąc, w kwestii fizyki ☻potwierdza poprzednie, fizycznie czuję się dużo lepiej niż wtedy, gdy brałam leki...
...ale spoglądam na medal ze stron obu i wiem, że coś za coś...
...leki mają skutki uboczne, przyjmujemy to na klatę, bo chcemy być zdrowi, albo chcemy, żeby nas nie bolało...a jak sytuacja jest odwrócona...jak czujemy się lepiej leków nie biorąc....trudno do nich wrócić i jeszcze trudniej o tym nie myśleć :)
Ja daję sobie jeszcze czas jakiś...niektóre z Was pamiętają co było przyczyną mojego odstawienia leków na SM...
A mama wciąż powtarza, że jestem innym człowiekiem, który nie konczy dnia w południe, a już z pewnością, we wczesne popołudnie...
A sterydy...
Otóż kobietę i mężczyznę różni to, że kobiety chcą być piękne od przedszkola do późnej starości, a mężczyźni, jakby głównie w pewnym etapie, albo etapach swojego życia, bo w innych czasach, poza etapami, to przecież są ☺.* I pozwólcie, że nie będę pisać co pół roku brania sterydów zrobić może z ciałem (kobiecym bardziej), ale wspomnę Wam co robi z głową. Niewiele rzeczy we mnie się mi podobało, ale włosy tak, nawet jak byłam dzieckiem i nie rozumiałam, czemu ich tak dużo, albo jak byłam nastolatką i chciałam, żeby były kręcone, albo proste, bo one są proste...ale chyba tylko wtedy jak bym w próżni zamieszkała :) Jeszcze rok temu miałam wszystkie włosy, czyli tyle,że nie mogłam dłonią ich objąć...teraz nie ma nawet połowy...a przed oczami stają mi wszystkie osoby, którym się żaliłam, że wychodzą, wypadają w niepoliczalnych ilościach...i słyszałam... i co z tego, przecież masz dużo... wyżaliłam się w wielu słowach, a chciałam tylko napisać, że skutkiem ubocznym sterydoterapi jest wypadanie włosów.
I tu nawiązując do pierwszego akapitu...i dwóch stron medalu...leczenie i skutki uboczne...czy piękne...samopoczucie...
*obserwacje szeroko-rodzinne ;)
A i tak optymistycznie, bo cóż innego zostało dobrego popołudnia ;)
Nie potrafię odpowiedzieć na postawione przez Ciebie pytanie. Jednak mogę szczerze napisać -podziwiam Cię, że walczysz z chorobą. Uściski.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie tylko Ty :)
UsuńMyślę, że to nie jest pytanie, na które odpowiedzieć się da :)
Znaczy da się, tylko odpowiedź nie satysfakcjonuje :)
Bardzo zabawne to zdjęcie...
OdpowiedzUsuńObiektywnie pewnie ważne jest, by leczyć, leczyć...
Współczuję Ci bardzo, takie wypadanie włosów dobija na pewno ogromnie. Choć... zawsze to lepiej, że ma z czego ubywać - ale pociecha marna dość, prawda?
Ściskam mocno i dużo sił i cierpliwości Ci życzę.
Marna :) chociaż trochę masz rację, są osoby, których natura nie obdarzyła...więc może lepiej, że mi :)
UsuńTo jak wybierać między urodą a mądrością, najlepiej mieć jedno i drugie...
OdpowiedzUsuńJakbym musiała wybierać, wybrałbym mądrość...chociaż w dzisiejszych czasach, to uroda ma wszędzie więcej fanów;)
UsuńA mieć jedno i drugie w odniesieniu do wpisu...czyli być zdrowym...no to jednak mało jest "wybranych":) ...każdy, nawet najzdrowszy coś tam w środku ma jak nie na ciele nie na sercu to w duszy...
To prawda, bo jak mawiał bodaj ksiądz Twardowski - nie może być tylko dobrze, ba jak jest za dobrze, to jest niedobrze...
UsuńSterydy na jedno pomagają, a na drugie szkodzą, niestety. A może z czasem organizm się do nich przyzwyczai i skutki uboczne nie będą aż tak odczuwalne?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mam nadzieję, że mniej niż więcej ich jeszcze w życiu przyjąć będę musiała :)...
Usuń