...czyli, kulinarne tradycje Dnia Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego
W czasach dawniejszych niż dziś Dzień Zaduszny, jutrzejszy czyli, nie ubogi był i w kulinarne tradycje:) Jeszcze i nawet w poprzednim wieku, no może przy jego początkach ludzie byli bogobojni, duchobojni i...zabobonni :)
Ciekawe, że dziś nie ☻
Czego bano się najbardziej? Ano tych dusz wszelkich, które na początku listopada przybywają i, żeby ich nie złościć..należało je nakarmić :) Karmiono je zaduszkowymi chlebkami, które i z różnych składników robiono i różnie nazywano, w zależności od części Polski, Europy, czy świata :)
...bo strach, albo radość z przebywania z duszami zmarłych to zdecydowanie nie domena, a już szczególe nie specjalność i wymyślność, w nawet najstarszych tradycyjnych wierzeniach i praktykach :) Polaków, Polan, czy Słowian...
Ale dziś skupimy się na naszym podwórku:)
Powałki
Wracając do chlebków, to robiono je z ziemniaków gotowanych, drożdży, mąki, przypraw. Zaczyn łączono z ziemniakami, jajami, dodawano mąki dla odpowiedniej konsystencji, przyprawy i czekano aż ciasto podrośnie :) Formowano chlebki, a chlebków tyle ile dusz rodzinnych pojawić się mogło. Pieczono na kuchni, na blasze, a upieczone odkładano na powałę co by sobie wystygły i jutra czekały :)
Powałki były zwyczajem lubelskim, bliżej stolicy też z ziemniaków piekło się peretyczki.
Niekiedy na chlebkach, przed włożeniem do pieca odbijano krzyż i "wypisywano" inicjały bliskiej nam zmarłej osoby.
Tradycyjnie powałki są ziemniaczane, ale dusze chętnie zgadzają się i na wersje prawdziwie chlebowe, bez ziemniaków...ale jak będziemy piec, to tradycyjnie :)
Cóż z takimi chlebkami.
Należało dać je przykościelnym, czy przycmentarnym żebrakom (dziadowie proszalni), bo to tak jakby przez nich właśnie nakarmimy te dusze. Jeszcze w drugiej połowie XX wieku można było spotkać i dziadów i karmicieli, jednakże wtedy ich zadaniem było już, za otrzymany chleb pomodlić się o odpoczynek wieczny zmarłych.Do początku XX wieku ze zmarłymi biesiadowano (tryzna-uczta po pogrzebie). O ile dziś w dniu pogrzebu urządzamy stypę, podczas której przeważnie jedząc wspominamy zmarłego, to wówczas ucztowano podobnie, tylko przy grobie i nierzadko w towarzystwie proszalnych dziadów, którzy mieli spokój zmarłej duszy wymodlić.
No i najważniejsze ;) dziś chlebków nie pieczemy :) bo dziś już dusze naszych bliskich przybywają do domów, a że tęsknią za domowym ogniskiem, to najbardziej pragną przebywać w okolicach pieców, a że i dusza i chlebki mogą się nie pomieścić...to lepiej nie kusić iskry :)
Miodek turecki, szczypka i pańska skóra
Współcześnie, czy aby na pewno nie dokarmiamy dusz :) ?
Znam trzy smakołyki, które kojarzą się z początkiem listopada...
Pańską skórkę przynajmniej ze słyszenia zna każdy, pomimo tego , że to warszawski przysmak pierwszolistopadowy. Miodek (miód) turecki jest krakowski, co je łączy - słodycz i miejsce i czas, gdzie i kiedy możemy je nabyć - 1-2.11. - okolice cmentarzy
Pańska skórka powstaje z białek z syropem cukrowym z dodatkiem soku z cytryny bądź malinowego, miodek turecki z zatopionych w skarmelizowanym cukrze orzechów.
Życzę Wam radosnego dnia, jak na Ten Dzień przystało ;)
Nie jadłam żadnego z tych smakołyków. Co do duchów, to przypomniał mi sie dowcip:
OdpowiedzUsuńidą panie wczesnym rankiem na cmentarz, a tu we mgle majaczy jakiś kształt.
- O matko, duch!
- Jaki duch, z roboty wracam, kobieto!
A to takie duchy znam :)
UsuńU nas sprzedawane są "rury" - to takie cienkie niby-pierniki (?).
OdpowiedzUsuńW tym roku na pętli niedaleko wejścia na cmentarz sprzedawane były serki a la oscypki z grilla z żurawiną na życzenie... :) Trochę szok.
W moim domu, zgodnie z tradycją przodków na ten dzień robi się gołąbki i pierogi z kapustą- z białej smażonej kapusty.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe te kulinarne wspominki, zarówno Twoje jak i komentujących.Pańską skórkę kupowałam synowi, ale mnie samej bardziej przypadłby do gustu miodek. Uściski.
OdpowiedzUsuńW moich okolicach nie ma takiej tradycji. Do dziś nie wiem jak smakuje pańska skórka ;))
OdpowiedzUsuń