Wśród składników znajdziecie, poza oczywistymi ingrediencjami jeszcze sodę oczyszczoną. Sprawić ma ona, że nasz karmel na popcornie nie stwardnieje, a stanie się jedynie chrupki, dlatego też jej użycie jest niezbędne :)
Ja wprawdzie na oko postępowałam i z karmelem i z popcornem...ale mniej, czy więcej, takie pyszności zawsze wychodzą perfekcyjnie ;)
Popcorn
Wiem, że w dzisiejszych czasach opcji jest wiele, ale ja tradycjonalistka, dlatego użyłam dużej patelni, na którą wylałam olej, tak, żeby cienką warstwą przykrył dno i wysypałam ziarna, tak, żeby dość dokładnie przykryły dno. Przykryłam pokrywką i prażyłam, dopóki popcorn nie przestał strzelać :)
Gotowy przesypujemy do miski
Karmel
W garnku roztapiamy cukier, masło i sól. Masła u mnie było 100 g, a cukru...powiedzmy, że objętościowo, dwa razy więcej niż masła, czyli oko ło szklanki, soli zaś ;) pół łyżeczki.
Do roztopionego i delikatnie brązowego karmelu dodajemy łyżeczkę sody oczyszczonej, mieszamy i całość przelewamy do miski z popcornem i porządnie łączymy, tak, żeby karmel "oblał" cały popcorn.
Pieczenie
Blachę piekarnikową wykładamy papierem do pieczenia, przekładamy nań popcorn karmelowy, rozprowadzamy po blaszce i na około godzinę, a nawet dłużej wkładamy do nagrzanego do 100 stopni Celsjusza piekarnika. Dwa, trzy razy podczas pieczenia popcorn mieszamy.
Upieczony wyciągamy z piekarnika, a wystudzony zużywamy, zjadamy, albo przekładamy do słoja, odrywając popkorny, jeżeli zdażą się niektóre posklejane :)
Ja taki popcorn niestety uwielbiam, jak się okazało i bez opamiętania zjadłam pół słoika, a miał być do cupcake-ów ;)
Smacznego
I tak już jem za dużo takich tam...
OdpowiedzUsuńOj, nie lubię...
OdpowiedzUsuń