środa, 6 marca 2019

Środa Popielcowa w tradycji

Środa Popielcowa, Popielec, Wstępna Środa 


Dziś rozpoczyna się 40 dniowy okres Wielkiego Postu, więc akurat dzisiaj to troszkę niesympatycznie przepis na coś, nawet niekoniecznie słodkiego pokazywać ;)
Zostańmy więc przy Popielcu, ale bez gotowania ;) Odrobinkę tylko, o strawie na końcu się pojawi.

Tak naprawdę do Wielkanocy pozostało dni 46, a te 6 to sześć niedziel do Wielkiej Niedzieli.
Środa Popielcowa kojarzy się przede wszystkim z obrzędem posypania głów popiołem, coraz mniej licznym z jednym z dwóch dni w roku, w którym w kościele katolickim obowiązuje wiernych post ścisły, jakościowy i ilościowy.

Jak posypujemy głowy popiołem i słyszmy że z prochu powstaliśmy, to chcąc nie chcą myśli o przemijaniu nachodzą znaczną większość z nas.
Nie wiem kiedy człowiek dostrzega, krótkość i kruchość życia, kiedy zaczyna się zastanawiać, czy jest, a jeśli tak to co, po tym ziemskim życiu...
Dla mnie oczywiste jest jedno,każdy bez względu na wiarę czy nie wiarę w życie wieczne, żyje tu i teraz po coś i dla kogoś i wszystko co nas spotyka, nawet to wydające się niekoniecznie zasłużoną karą, jest po coś.

Wracając do popiołu, jest on symbolem pokuty i...równości. Nie ma znaczenia, ani czym się zajmujemy, ani gdzie spędzamy wakacje, wartości żadnej nie ma to czym jeździmy do pracy, nawet nie jesteśmy wyżej , czy niżej w jakieś hierarchii tego świata będąc zdrowym, czy chorym, wierzącym, czy nie...i w proch się obrócimy

Czy pisząc o Popielcu, można myśleć o jedzeniu ;)?


Można, proszę bardzo: podkurek, popielnik, żurek, barszcz biały, śledzie ;)

Podkurek - taka malutka, skromna wigilia Popielca, praktykowana w pewnie jeszcze nie tak bardzo odległej Polsce. Około północy spożywano skromny posiłek, składający się głównie ze śledzi, mleka i jajek. Było to niesamowicie skromne nocne spotkanie rodzinne, z nieobfitym posiłkiem i przemyśleniami o rozpoczynającym się czasie postu.

Popielnik - mógł się pojawić na podkurek. Drożdżowe, okrągłe ciasto, bez żadnych dodatków, takie dosłownie bez smaku i wyrazu, ale to kolejny z symboli postnych, a te muszą być wyraźne w przesłaniu.

W dawnych polskich postnych daniach królował barszcz żytni, czyli biały.
I tu też się pewna dodatkowa tradycja wkrada...taka dotykająca nazewnictwa :) Dla mnie barszcz jest czerwony, z buraków, na buraczanym zakwasie i je się go w Wigilię Bożego Narodzenia, a barszcz biały...poznałam jak wyszłam za mąż i powiem Wam, że znałam go od dziecka, bo jest to... Żurek:) Co kraj, to nazewnictwo ;) I wiem, że są spiskowe ☺ teorie, a nawet nie spiskowe i nie teorie, a całe wykłady na temat różnic pomiędzy białym barszczem i żurkiem :)
Ja do tego spisku się dopiszę...między białym barszczem, a żurkiem jest niezliczona ilość różnic ;) ale najważniejsza jest jedna - kucharka (kucharz) ☺

I w tej dawnej Polsce, wracając do tradycji barszcz ten się jadło każdego poranka postu na śniadanie :) począwszy od Środy Popielcowej.

Tradycje poza kulinarne zostawię... o jednym napisać mogę;) bo się powstrzymać nie mogę;)
Co się robi w Lany Poniedziałek wie każdy...no to młodzież dawniej podobnie bawiła się w Środę Popielcową, tylko zamiast wody używała popiołu właśnie  ☻

10 komentarzy:

  1. Ubawiła mnie różnica między białym barszczem a żurkiem :).
    Podkurek to w Wielkopolsce generalnie taka późnowieczorna przekąska - w odróżnieniu od tego podkurka zapustnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Śląsku i w Małopolsce dzisiaj też:)
      Babcia całe moje dzieciństwo zostawiała na podkurek coś dla mojego ojca...Moja mama czasem używa "podkurka" na męża nocne kuchenne swawole :) A ja już nie nazywam nocnego męskiego, jak się okazuje w naszej rodzinie, jedzenia ;)

      Usuń
  2. Ciekawe te polskie tradycje. Świetnie, że o nich piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan od małej koperty, powiedział mi kiedyś że jestem inna, taka jakby z innych czasów;) to może dlatego:)

      Usuń
  3. Moja babcia gotowała żurek właśnie, bo w naszych stronach nikt go barszczem nie nazywał, z ziemniakami ponieważ jajka musiała sprzedać by kupić za nie cukier, zapałki, naftę etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też żurek, żurek i tylko żurek :) i nie tylko na Wielkanoc:)

      Usuń
  4. Na polanie wodą to jeszcze mogę przystać, ale żeby ktoś we mnie popiołem?
    Dziś dzieci z 3 klasy powiedziały, że pani nic nie zadała do domu bo jest popielec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak młodsza byłam to nawet w lany poniedziałek unikalam wychodzenia z domu...Ale w Popielec mogłoby mi się nie udać jakbym panną na wydaniu była, bo wtedy to te tradycje były bardzo...angażujące ;)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawie opisałaś tradycje.:)
    A myśli o kruchości życia pojawiają się u mnie od wielu lat, nie tylko w środę popielcową.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie barszcz biały zawsze kojarzył się z polewką, którą moja babcia zawsze na śniadanie podawała z ziemniakami, bo dziadek bardzo ją lubił.A wg "Leksykonu stuki kulinarnej" polewką nazywano każdą zupę z wyjątkiem barszczu, kapuśniaku i rosołu, bo te od zawsze miały obecne nazwy. Bardzo ciekawe tradycje popielcowe podałaś, bo o żadnej kulinarnej nie słyszałam. Pozdrawiam serdecznie, wierząc że przed Wielkanocą podasz jakiś ciekawy przepis.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteście ♥