Przesuwamy wskazówki dziś ;)
Czemu większości, a nie wszystkim? Obawiam się, że wśród osób urodzonych w XXI wieku, dorosłych już nawet, znajdą się tacy, którzy nigdy nie posiadali zegarka ze wskazówkami, a z przestawianiem taki po prostu mi się kojarzy ;)
W ogóle, kto z Nas ma w użyciu zegarka, który trzeba przestawiać...?
Z zegarami mam sympatyczne skojarzenia i spostrzeżenia :)
Pierwsze najwcześniejsze, jak dziadek uczył mnie ...obsługi zegara, czyli najzwyczajniej w świecie odczytania godziny.
Dziadkowie mieszkali dla mnie w najpiękniejszym i najszczęśliwszym miejscu na ziemi. To było lato, czyli gdzieś tam z dziadkiem w tak zwanym obejściu doglądaliśmy gadziny. Raz na jakiś czas dziadkowi zdarzyło się powiedzieć leć, zobacz, która godzina ;) Biegłam prze szczęśliwa wbiegałam na ganek, następnie do domu i mijając dwa korytarze wpadałam do kuchni. Stawałam przed kaflową kuchnią, podnosiłam wzrok wysoko, wpatrywałam się w tarczę wielkiego zegara z Włocławka i zapewne dodawałam i odejmowałam jakieś skomplikowane niewiadome, żeby z wynikiem i jeszcze większą radością wrócić do dziadka ;)
Czy dziadek miał zegarek, żeby się upewnić w moich wyliczeniach?:) Nie potrzebował, jego nos dorosłego człowieka wiedział, że jak mi się zdarzyło przed obiadem powiedzieć , że jest szósta, znaczy...wskazówki mi się pomyliły ;)
Ten zegar wisi teraz w mojej kuchni i jak się domyślicie za chwilę...nie chodzi...
Drugie...dlaczego współczesnemu człowiekowi przeszkadza tykanie zegara?
Mi nie przeszkadza, bo w stoperach śpię, ale bez nich z tykaniem nie potrafię usnąć...ja jestem ogólnie skomplikowana, więc może to tylko mój problem :)?
Otóż chyba nie ;) Mój uroczy czechosłowacki zegarek budzik stoi sobie i chodzi ;) na blacie w kuchni i jak się domyślacie tam właśnie sprawdza się wyśmienicie :) Rano, dnia następnego, po sprowadzeniu czasomierza do domu, jeszcze trochę nieprzytomna idę wyszperać jakieś w szafie ubranie, a czym bliżej jestem tym intensywniej słyszę....tykanie. Otwieram ubraniową krainę, a tam spokojnie mój kuchenny budzik sobie leży i chodzi ;) Mój mąż swoimi wrażliwymi uszami go usłyszał, podobno długo próbował dojść z nim - zegarem - do porozumienia, w końcu się poddał i wybrał najbardziej oddalone, szczelnie☻ zamykane miejsce na przetrzymanie i przenocowanie zegara...
Trzecia...historia zegara ze zdjęcia. U Pana Starocia (tak nazywamy z mamą wcale nie wiekowego Pana, oddającego się miłości do staroci i innych antyków, sprzedając je) zwrócił moją uwagę zegar. Przykuł ją dlatego, że nadzwyczajnie pasował do mojej izby ;) Tylko doświadczona powyższymi historiami i zainfekowana śląską i krakowską oszczędnością :/ nie potrafiłam podjąć decyzji, czy ja aby na pewno potrzebuje zegara, który będzie tylko wisiał...
W końcu o nim zapomniałam, ale pamiętała moja mama i wykorzystała okazję. Siostra mamy, jak ja na SM chora, tylko zdecydowanie niesprawna, zadzwoniła do swojej siostry, mojej mamy czyli ☺ i rzekła Elusia kup "młodym" coś ode mnie (oczywiście, że młodym, bo raptem dziesiątą rocznicę ślubu mieliśmy☻) I w taki sposób zegar bez chodzenia, do nakręcania zawisł w okolicach kredensu ;) , a my staliśmy się posiadaczami zielonego talerza - zegara, który nie może sobie pospacerować :)
Śpijcie dobrze ;)
Łądny ten talerzowy zegar ;).
OdpowiedzUsuńJa mam dwa większe zegary, które trzeba przestawiać - dostaliśmy je w prezencie ślubnym :) Są na baterie (takie normalne), ale jak najbardziej tykają. A mój mąz i syn używaja zegarków ze wskazówkami :), ale juz ich nie nakręcaja oczywiście... Z z dzieciństwa pamiętam nakręcanie zegarów i moich rodziców - jeden, po Dziadkach, pięknie bił godziny - z tym to dopiero ciężko było spać :).
Jak sobie dzieciństwo, młodość młodszą też:) wspominam to się okazuje, że tykanie w ogóle mi nie przeszkadzało, w spaniu:)
UsuńA tak osobisty mam do nakręcania:)
Moje wspomnienie dotyczy zegara z kukułką. Mieliśmy jechać kiedyś na wycieczkę skoro świt, spałam u przyszłych teściów, a że w pokoju był zegar z kukułka, nie zmrużyłam oka...
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu spiąć u babci, w nocy musiałam wstać i rozbroic wielki ścienny zegar , na szczęście z baterią:)
UsuńMam kilka zegarów, które trzeba przestawiać, w tym jeden bijący, wymagający regularnego nakręcania. Dziś nie będzie problemu, przesunę po prostu wskazówkę o godzinę do przodu. Trudniej jest jesienią. Trzeba poczekać, aż zegar stanie i dopiero wtedy nastawić, albo przesuwać jedenaście godzin, czekając aż wszystkie godziny (i pół godziny) zostaną wybite. Tykanie zegara zupełnie mi nie przeszkadza, a był czas, że spałam w pokoju z tym bijącym zegarem i też nie było problemu:)
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam czasy jak mi nie przeszkadzały...ja nawet lubiłam jak tykał zegar:)
UsuńU mnie poza tym z pierwszej historii do nakręcania wszystkie :) Ale z kukułka nigdy w mojej rodzinie nie było...u męża jest ale stoi od dziesięcioleci...hałasował :)
W tym roku dostałam zegar wraz z kalendarzem-taki gadżet z okazji 100 lecia firmy, w której zaczęła pracować moja synowa. Nie używam go, bo wisi za wysoko dla osoby na wózku. Mam ogromny sentyment do tradycyjnych zegarków na rękę, bo pierwszy dostałam w wieku 6 lat, była to radziecka "Wołga". Weszłam z nim w dorosłe życie i zawsze byłam wierna zegarkom od "towarzyszy". Synowi sprezentowałam zegarek w radiu, ale młodzi są takimi śpiochami, że żaden czasomierz nie jest w stanie ich obudzić. Niechaj Twoje zegary wybijają jak najwięcej szczęśliwych godzin dla Ciebie i Rodziny.
OdpowiedzUsuńTeż posiadam w większości zegary ze wskazówkami, w tym na rękę. Pamiętam, jak w trzeciej klasie szkoły podstawowej udowadniałam mamie, że umiem odczytać godziny na wskazówkach i dopiero mama kupiła mi pierwszy zegarek na rękę, chyba z okazji dnia dziecka.
OdpowiedzUsuńPodobno w 2021 roku mają znieść zmianę czasu i pozostać przy letnim. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Pozdrawiam serdecznie