https://demotywatory.pl/ |
Zapomniałam z domu telefonu...a rozsądniej byłoby jednak zapomnieć komputera ;) Takie czasy przyszły, że telefon nierzadko zastąpi i zastępuje komputer, a jeszcze nie nadeszły te, w których zrezygnujemy z telefonów. Mam nadzieję, że nigdy nie nadejdą, bo odnoszę wrażenie, że są one ostatnią ostoją cywilizacyjnej normalności ;) choć nie mogę oznajmić, że zawsze wolę zadzwonić, niż napisać ;)
Nie pisząc o tym, że jeszcze miedawno telefony były tym, czym dziś komputer i internet ;)
Miało być o kotach, a tak naprawdę o dorosłości, albo chwilowej tęsknocie... za dzieciństwem, więc koniec z...cywilizacją ☺ się napisało, a miało być technologią ;) Telefon był ważny, bo miał zdjęcia :) tarty malinowej z migdałami, brzoskwiniowca z truskawkami ;) roladek z indyka, kurczaka curry i jeszcze kilku, których nie potrafię sobie zobrazować...smakołyków (tarta z malinami jest...obłędna)
Do meritum dziewczyno...albo zakończenia ;) przepisy w tygodniu :)
Łapię się ostatnio na tym, że pewne rzeczy, które mam wrażenie były chwilkę temu, niedawno, jakby wczoraj, w rzeczywistości miały miejsce 20 -25, ba nawet 30 lat temu.
Dopiero co dostałam różowo - fioletowy składak na Pierwszą Komunię...
...nieświadomie łączyłam kroki hejnalisty na wieży mariackiej tylko i wyłącznie z cudownymi dziecięcymi wakacjami (które wcale nie były w Krakowie, choć wtedy jeszcze w krakowskim, województwie krakowskim☺...
...nawet pewna melodia wieczornych wiadomości...gdzie prezenterki z ówczesnego mojego punktu widzenia były bardzo strasznie stare.:)..a pewnie każda w rzeczywistości młodsza niż ja dziś:)...zawsze przenosi mnie w czasy...moje wczesne ;)
Krąży od lat, chyba wielu, w wirtualnym świecie, Bonifacy z Filemonem - dorosłość jest wtedy, kiedy zaczynasz utożsamiać się z Bonifacym.
A zaawansowana dojrzałość... kiedy ponownie z Filemonem ;) I to nie tak, że ja sobie pozwalam ;) ale to teść mój, który nierzadko, w szczególności jedząc małe co nieco, mówi mi, że dzieckiem jest się dwa razy w życiu ☺
Wracając do kreskówkowej dorosłości....to ja odnoszę wrażenie, że zawsze chyba byłam "dorosła" :) Nie jest to absolutnie zarzut w jakąkolwiek stronę...mi sprawiało wówczas radość, że ja jako starsza siostra, najstarsza kuzynka, w niektóre wakacje, ferie i święta, w jakiś sposób czułam się odpowiedzialna, za raptem kilka lat młodsze "rodzeństwo" ☺
To takie troszkę inne dzieciństwo, niż dziś dzieci mają, było. Ja tak twierdzę i się nie mylę nie tylko z obserwacji własnych, ale i opowieści koleżanek - matek. Żadna nie chciałaby się zamienić, ze swoimi dziećmi na te najmłodsze lata, pomimo tego, że...czasy naszego (trzydziesto, czterdziestolatków) dzieciństwa, źle wspominane przez ogół, w nas dzieciach wyzwalały połacie pomysłów ;) Gry, zabawy i inne podchody, zasadniczo bez nadzoru :)
A czasy, o których wspominam, są ostatnio na czasie chyba:) więc jakby wszyscy możemy poczuć się Filemonami.
Wprawdzie już nie pożujemy Turbo, czy Donalda, ale podobno możemy napić się Polo Cockty ;) - zdrowszej, rodzimej, nie kapitalistycznej ;) wersji Coca - Coli, czy Pepsi ☻
Możemy powspominać jak zawartością tychże gum wspomnianych...karteczkami z ich środka, jak i takimi notesikowymi, w późniejszych latach, jak gdyby nigdy nic handlowaliśmy w szkołach :) Nie pamiętam jakie były najdroższe, ale były takie, gdy chcąc mieć tą jedną, jedyną trzeba było trzy swoje poświęcić ;)
Z Filemonowym wiekiem jeszcze mi się Vibowit kojarzy w jedynej słusznej formie do konsumpcji, proszek do buzi.
A Bambino, czy Calypso pamiętacie?
Brutal, Pani Walewska, wraz z Niveą :) wciąż do znalezienia w polskiej łazience z przeznaczeniem dla Bonifacych, podobnie, jak Fiat 126p, który w wersji żółtej, w karoserii i tablicach, rozwozi pizzę z okolicznej pizzerii ;)
To jeszcze słówko o ubraniach ;) Były kiedyś spodnie - rurki - wycierane, rodem z Turcji, nikt nie chciał ich nosić, były jak...nie wiem, co, albo, czy coś, w dzisiejszych czasach jest, kiczowate, tragiczne, nietęgie, jak były owe spodnie zwane piramidkami dla ówczesnych młodych ludzi.
I to wszystko w przeddzień Dnia bez telefonu komórkowego ;)
Miłej niedzieli ;)
Gumy Turbo ... ja nie miałam. Ja jestem z tych czasów, gdy nie było nawet naklejek. To znaczy były, ale u tak zwanego prywaciarza i kosztowały tak dużo, że mama nie chciała kupować. Potem jak już kupiła, to chciało sie użytkować kilka razy ... A klej nie działał :D
OdpowiedzUsuńJa troszkę też tak jakoś pamiętam, że to w ogóle naklejki były...pamiętam, że samochody i pamiętam, że raczej oddawałam bratu...bo zasadniczo rozchodziło się głównie o smak gumy...a smak ten przypomniały mi ostatnio lody, o smaku gumy do żucia, które powinny nazywać się lodami o smaku turbo :)
UsuńA apropo klejenia...gdzie można kupić gumę arabską ;) dziś ...albo , czy można :)
Wszystko, o czym piszesz pamiętam i chyba to prawda, że czasem czujemy się jak Bonifacy, a czasem jak Filemon, ważne, by zastosować każdą z tych opcji właściwie...bo co nam szkodzi stać się czasami Filemonem, mimo doświadczenia i siwych włosów?
OdpowiedzUsuńWłaśnie ;) Ja po tych latach wszystkich minionych...coraz częściej czuje się Filemonem ;) częściej, niż wtedy jak nim byłam ;)
UsuńCzasem, zycie, które może nie jest wystarczająco łatwe składnia nas do filemonowania ;) częstszego, dla ogólnego zachowania jako takiej stabilności psychiczno - emocjonalnej ;)
Idealne wspomnienia również z mojego dzieciństwa, dokładnie wspominane gumy turbo i wiele innych wspomnień. Ale to prawda niby wydaje się, że to było nie dawno a już minęło 25-30 lat. Świetny wpis, serdecznie zapraszam do siebie;0
OdpowiedzUsuń;) jakby wczoraj ;)
UsuńDziękuję i zaglądnę z pewnością :)
Rewelacyjny post :
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Bambino, a lody Pingwin pamiętasz?
Przywołujesz i moje wspomnienia.
Dzisiaj po latach w ogóle nie jadam lodów, a wtedy - w dzieciństwie zajadałam się tymi dwoma rodzajami :)
Oj, ucieka czas. Za szybko...
Pamiętam, choć chyba z nazwy bardziej, niżbym miała sobie przypomnieć jak wyglądały ;)
UsuńPrzypomniały mi się jeszcze jedne...w wafelku w kształcie...masła ;) śnieżka , czy jakoś tak ;)