czwartek, 2 stycznia 2020

Krem kataloński

Crema catalana


Coś słodkiego na początek roku. Krem kataloński...zawsze wydawał mi się zimowy i świąteczny, mimo jego jednak gorącego...cieplejszego ☺...pochodzenia...
Zapraszam na crema catalana...taki idealnie karnawałowy deser ;)


Krem kataloński


500 ml mleka
skórka z pomarańczy
skórka z cytryny
laska cynamonu
4 żółtka
1/4 szklanki cukru
cukier waniliowy
łyżka czubata mąki ziemniaczanej...w Hiszpanii raczej na pewno byłaby tu skrobia kukurydziana ;)

Zaczynamy od zagotowania mleka z cynamonem, i skórkami z cytrusów. Ja moje skórki ścieram na tarce (same, żółte i pomarańczowe części☺)...chociaż częściej w internecie spotykać można przepisy ze skórką, którą uważnie odkrajmy (obieraczką do warzyw zapewne...też bez białych części) w większych - dużych kawałkach - po co? Po to, żeby można ją było łatwiej usunąć wraz z cynamonem po ugotowaniu mleka :)

Bez względu na Wasz pomysł...pamiętajcie: bez białych części i że w kuchni macie sitko, które z pewnością z łatwością pozbędzie się wszelkich skórek ;)

Mleko gotujemy, wyłączamy i zostawiamy na jakiś czas, żeby bardziej przeszło zapachem cytrusów i cynamonu, a my w miedzy czasie ucieramy żółtka z cukrem na kogel mogel.

Mleka nie gotujemy całego...zostawiamy około 1/4 szklanki, w której musimy rozmieszać naszą mąkę...jeżeli z jakiś względów by się Wam zapomniało ;) to można ją w tak małej ilości wody rozmieszać - co jak się okazuje jest tradycyjnym sposobem podczas wykonywania kremu katalońskiego ;) ...a do łyżki mąki można dorobić większy czubek :)

Do żółtek z cukrem utartych, dolewamy mąkę rozmieszaną w płynie, miksowania nie przerywamy i dolewamy na początek "kilka łyżek" wciąż ciepłego mleka...

[z mleka wyciągamy dodatki, jeżeli są w formie dużej ;) były]

Z tym ciepłym mlekiem jest tak, że dla wygody i bezpieczeństwa ;) , małym strumieniem (wciąż miksując) możemy do żółtek przelać całe mleko, a następnie przelać wszystko z powrotem do garnka, gdzie będziemy je gotować do zgęstnienia...
Można też, jedynie częścią mleka zahartować żółtka i taki płyn wlać do znów gotującego się mleka...następnie intensywnie mieszać i gotować, aż krem zrobi się gęsty.

Gotowy krem przelewamy do kokilek...albo jednego dużego naczynia jak u mnie ;) ...schładzamy...a przed podaniem obsypujemy cukrem, który za pomocą palnika karmelizujemy...

Smacznego ;)

8 komentarzy:

  1. Pychotka, uwielbiam takie desery☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja lubię , ale moja druga budyniowa połowa też uwielbia ;)

      Usuń
  2. Jadłam podobny krem w październiku, fajny był, nie mogłam się przebić przez karmel, ale warto było:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie przebić się trudno nie było, gdyż ponieważ po pierwsze skończył się kryształ i był tylko puder:) po drugie...palnik sobie przypomniał że w sumie mógłby nie działać do końca:)

      Usuń
  3. Zrobię, na pewno zrobię bo brzmi apetycznie.
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteście ♥