środa, 7 czerwca 2017

Sernik...ten sernik ;) bez cukru, bez glutenu

Sernik...bardzo zainspirowany oryginalnym :)


W zeszłym tygodniu zaintrygował mnie sernik Edyty (http://moj-kawalek-podlogi.pl/)
Plan powstał, że zrealizuję go w tym tygodniu i...tadam...poniedziałek był i sernik też :)
W związku z tym, że jednak nie wszystkie składniki z przepisu Edyty miałam pod ręką,wprowadziłam delikatne...zmiany :)

To o tym serniku mowa:) :


Zaczynamy:)


Spód zmieniłam całkowicie 


200g kaszy jaglanej - zemleć na mąkę, bądź mąka jaglana
100g masła
50g karobu
jajko

Zagniatamy kruche ciasto, wyklejamy nim spód wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy i wkładamy do lodówki.

O kruchych ciastach bezglutenowych, w tym jaglanych pisałam tutaj [KLIK] [KLIK] [KLIK]

A o glutenowych tutaj [KLIK] [ KLIK] [KLIK]

Ciasto podpiekamy 180 st. C - 20 minut

Ser:
Przepis mniej, ale tez różni się od oryginalnego.


850g twarogu
2 łyżki czubate miodu
łyżka masła orzechowego
3 - 4 jajka

To tak, mamy delikatnie mówiąc mniej twarogu (bo taki był stan moich zapasów :) ), zdecydowanie mniej słodkiego (bo mąż niesłodki) i  równie zbyt mało masła orzechowego. To przez zadżumienie, niedowidzenie, albo...niedoczytanie:) :/

Twaróg zmieliłam, w robocie...ale jakbym nie miała, to bym trzykrotnie maszynką go potraktowała :)
Miód jeszcze nietegoroczny, wiec skrystalizowany, to go rozpuściłam, żeby łatwiej wmiksować do twarogu*
Przestudzony, cały czas miksując twaróg, dolewałam do sera. Jak się domyślacie używałam robota, który z dość jednak ciężkim twarogiem bardzo dobrze sobie radził. Używającym miksera proponuję, od razu wrzucić pierwsze jajko...zdecydowane ułatwienie dla miksera :) A kolejne jajka po wmiksowaniu poprzedniego.
Na sam koniec połączyć z orzechowym masłem.
*tu nie piszę o temperaturze i wartościach odżywczych, bo i tak będziemy piec :) A pisałam tutaj [KLIK]


Zaglądnijcie do Edyty, albo skorzystajcie ze swojego ulubionego przepisu na sernik :) - takie alternatywy :)
A ja się z Wami też podzielę moim ulubionym sernikowym przepisem, jak się jakaś rodzinna okazja nadarzy:)

Na podpieczony spód wykładamy naszą serową masę i pieczemy...albo w wersji Edyty
Albo 165- 170 st C godzinę, po czym wyłączyć piekarnik zostawić sernik, a po jakimś kwadransie uchylić drzwiczki. 

Sernik się piecze, a my robimy karmel :)


Tu nie zmieniłam nic :)

3/4 szklanki daktyli, zalać 
szklanką wrzątku 
Zostawić na kwadrans :)
Odsączyć i zblendować, dodając 2 łyżki masła orzechowego*

* ok, coś zmieniłam, moje masło było bez kawałków orzechów :)

Na przestudzony sernik wykładamy nasz krem orzechowo - daktylowy
i...
jak kończyłam sernik nie rozumiałam po co do lodówki mam go włożyć.
Wczoraj nie włożyłam, bo gość nadjechał...ale to co zostało do lodówki zawędrowało. Rano sernik był...pyszniejszy :) Trochę był jak sernik na zimno 

Dla mnie polewa, karmel, czy jak nie nazwiemy ...mistrzostwo. Jak ja mogłam tyle lat życia jeść osobno daktyle i osobno masło orzechowe :)

Aha :) Edyta jeszcze krem obsypała orzechami :)

Smacznego :)

4 komentarze:

  1. Ja też nigdy nie łączyłam masła orzechowego z daktylami. Sama jestem ciekawa smaku. Gdybym tylko miała piekarnik sprzed wypadku, kiedy zalałam go chemią w celu umycia złogów tłuszczu i zapomniałam o nim. Teraz za każdym razem, kiedy go włączę, unoszą się nad nami czarne opary. I tak kurczaka muszę piec na patelni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, to sernik olej :) ale krem zrób...jeśli coś zostawisz;) dla swoich chłopaków, to wszyscy trzej...będą chcieli więcej :) Miałam pisać, ze będą Cię po rękach całować, przytulać, mamusiować i żonkować...ale, jednak od razu do sedna przejdą - więcej chcemy:)

      Usuń

Dziękuję, że jesteście ♥